Oczywistym jest, że zniszczenia na cmentarzu we Lwowie mają charakter manifestacji politycznych, w odróżnieniu od zwykłych kradzieży. Na Łyczakowie nikt nie kradnie metalowych liter. Nieustannie niszczony jest jeden konkretny fragment — to płyty zasłaniające posągi lwów.
Zniszczenia mają być wyrazem sprzeciwu wobec prowadzonej przez Ukrainę polityki pamięci wolec poległych na cmentarzu Polaków. Motywacje niszczycieli są widoczne jak na dłoni, choć nie ulega wątpliwości, że nagrobny wandalizm to kiepski sposób na wyrażenie obywatelskiej niezgody…
„Ochrona zauważyła przez kamery nieznanych młodych ludzi, którzy starali się uszkodzić konstrukcje wokół lwów (posągów — AŚ). Osoby te zostały zatrzymane, na miejscu czynności prowadzi policja" — napisano w komunikacie Rady Lwowa z 9 grudnia. Czterech sprawców uszkodzenia płyt zasłaniających dwie rzeźby zatrzymano w minioną niedzielę — odłamali fragment płyty o powierzchni ok. 35 cm kwadratowych.
Nie zdążyła jeszcze odetchnąć po ostatniej wizycie niszczycieli: 22 listopada ukraińska policja zatrzymała trzech studentów z Polski, którzy zamierzali odpalić race na jednym z pól cmentarza. Byli oni trzyosobową delegacją kibiców Lechii Gdańsk, a przy okazji ponoć studentami uczelni należącej do ojca Rydzyka w Toruniu. Zostali przekazani policji zanim zdążyli urządzić prowokację, a o incydencie poinformowano Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
W lipcu również miała miejsce historia z „poskramiaczem kamiennych lwów": sąd we Lwowie nałożył karę grzywny na obywatela Polski, który zniszczył płyty, tłumacząc, że chciał „wyzwolić" ukryte za nimi lwy. Powtarzające się incydenty potępiło polskie Towarzystwo Opieki nad Grobami Wojskowymi we Lwowie.
W międzyczasie (2016) zasłonięto je drewnianymi zaporami, a pomiędzy polskim i ukraińskim resortem spraw zagranicznych wywiązała się w awantura o to, czy powinny zostać na swoim miejscu. W październiku ukraińscy posłowie przegłosowali uchwałę o ich usunięciu. Natychmiast sprzeciwił się temu polski IPN i MSZ. Sprawa trafiła do rządu, na razie wygląda na to, że Ukraina ma bardziej palące problemy do rozwiązania.
Wśród pochowanych na lwowskim cmentarzu jest blisko 3 tysięcy żołnierzy walczących w latach 1918-1920 o Lwów i Małopolskę Wschodnią, nazywanych Orlętami — to młodzież szkół średnich i wyższych. Aż 2640 z nich nie ukończyło 25. roku życia, najmłodszy bojownik w chwili śmierci miał 9 lat. Jeden z nich, 13-letni Antoś Petrykiewicz został najmłodszym w historii kawalerem Orderu Virtuti Militari.
Poglądy autorki mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.