Podczas gdy polscy politycy dyskutują o kosztach utrzymania (przypomnijmy, że Polska jest gotowa przeznaczyć 1,5-2 miliarda dolarów z własnych funduszy), a wojsko USA jest zaniepokojone jej przyszłą lokalizacją, białoruski minister obrony Andriej Rawkow przypomina, że rozmieszczenie w Polsce amerykańskich baz będzie traktowane jako źródło militarnego zagrożenia i pociągnie za sobą działania odwetowe. Jak wyjaśnił w rozmowie z korespondentem Sputnik Polska analityk polityczny, dyrektor białoruskiego pozarządowego ośrodka analitycznego „Aktualna koncepcja” Aleksander Szpakowski, możliwe jest, że rosyjski system rakietowy Iskander wejdzie do służby w białoruskich siłach rakietowych. To, czy pociski zostaną przeniesione jako własność strony białoruskiej, zależy od porozumienia obu departamentów.
„Polonez” Łukaszenki
Pewne kroki w tym kierunku z pewnością już zostały podjęte. Białoruś i Rosja mają wspólne ugrupowanie wojsk, istnieje doktryna militarna państwa związkowego. Białoruski Gabinet Ministrów zatwierdził ją w listopadzie, a 19 grudnia 2018 roku doktryna wojskowa Panstwa Związkowego Rosji i Białorusi została zatwierdzona przez prezydenta Rosji Władimira Putina. Ponadto oba kraje uczestniczą w programach współpracy wojskowo-technicznej, wspólnych działaniach szkoleniowych, istnieją kontrakty na dostawę nowych rodzajów broni do białoruskiej armii, w tym samolotów.
— „W przeciwieństwie do Polski i państw bałtyckich, w białoruskich mediach nie ma militarnej histerii i nie mówi się o zagrożeniu atakiem ze strony jednego z sąsiednich krajów. Niemniej jednak sztuka wojenna głosi: jeśli chcesz pokoju, musisz przygotować się na wojnę, podejmij odpowiednie kroki. Myślę, że białoruskie i rosyjskie departamenty wojskowe są zaangażowane w rozwój tych środków”, wyjaśnia Szpakowski. Jednak nawet biorąc pod uwagę aktywny rozwój białoruskiego przemysłu rakietowego, ekspert zwraca uwagę na możliwość wykorzystania dodatkowej pomocy wojskowej ze strony rosyjskich sojuszników. „Nie wykluczam, że rosyjski system Iskander wejdzie do służby w białoruskich siłach rakietowych. To, czy pociski zostaną przeniesione jako własność strony białoruskiej, zależy od porozumienia obu departamentów” — powiedział Szpakowski.
Na razie Białoruś, na prawach najbliższego sąsiada, śledzi przygotowania wojskowe Warszawy, a wobec tego, co dzieje się obecnie w Polsce, stanowisko jest ostro negatywne, zdaniem eksperta. Jak podkreśla Szpakowski, przed i po rozpoczęciu ukraińskiego konfliktu oficjalna polityka zagraniczna Białorusi miała charakter pokojowy. W kraju wciąż pojawiają się pomysły na wznowienie dialogu na temat bezpieczeństwa i współpracy w Europie. Analogicznie do procesu helsińskiego z lat 70. ubiegłego wieku dialog można rozpocząć w formacie „Helsinki 2”, co jest wprost sprzeczne z ideami militaryzacji wysuniętymi przez polskie władze. „Argument, że Polska wzmocni w ten sposób własne bezpieczeństwo, jest fałszywą przesłanką. Z tego prostego powodu, że rozmieszczając zagraniczne wojska na swoim terytorium, Polska jeszcze bardziej sprowokuje podejrzliwą postawę swoich sąsiadów”, wyjaśnia Aleksander Szpakowski.