Następnie Bolton oświadczył, że amerykańskie wojska będą pozostawać w Syrii do czasu, aż Turcja zgodzi się zaprzestać ataków przeciwko wspieranym przez USA kurdyjskim powstańcom. Sputnik omówił tę kwestię ze współkierownikiem Ośrodka Zaufania, Pokoju i Stosunków Społecznych (Centre for Trust, Peace and Social Relations) przy brytyjskim uniwersytecie Coventry profesorem Alpaslanem Ozerdem.
- Według słów Erdogana Turcja zakończyła przygotowania do przeprowadzenia operacji wojskowych w Syrii. Czy można powiedzieć, że są tego rodzaju plany?
- Ile Turcja zyska na wycofaniu amerykańskich wojsk z Syrii?
— Myślę, że Trump rzeczywiście chce wyprowadzić swoje wojska z Syrii. Mówił o tym już przed objęciem urzędu prezydenta. Jednak w tej kwestii członkowie jego administracji mają bardzo zróżnicowane poglądy i usiłują zmniejszyć wyrządzoną im szkodę polityczną. Najprawdopodobniej Turcja wygra we wszystkich przypadkach, jeśli tylko nie zepsuje swoich stosunków z Rosją. Uważam, że wojny hybrydowe, w których ścierają się różne interesy na Bliskim Wschodzie i poza jego granicami, mogą przedłużyć wojnę w Syrii o kolejne dziesięciolecia. Bo przecież kiedy zastanowić się nad wojną o władzę na Bliskim Wschodzie, to właśnie Syria stwarza najlepsze warunki do tej walki. My musimy być bardzo ostrożni, jeśli chodzi o budowanie relacji politycznych z Syrią.
- Turecki lider także wielokrotnie przypominał o konieczności utworzenia w Syrii nowej stabilizującej siły. Czy według Pana to możliwe?
- Na dany moment Mike Pompeo jeździ po krajach arabskich, w których stara się przekonać swoich sojuszników co do zamiarów USA w kwestii wycofania wojsk. W jakie położenie USA stawiają swoich arabskich sojuszników?
— Uważam, że szkodę już wyrządzono. Choć administracja USA mówi, że konsultowała się ze swoimi bliskowschodnimi sojusznikami zanim ogłosiły decyzję o wycofaniu wojsk, nie uważam, by to zrobiła. Kluczowym aspektem jest tutaj to, że zapewnienie bliskowschodnich sojuszników jest misją praktycznie niewykonalną, dlatego że sytuacja w regionie jest dość skomplikowana. Sam fakt, że Pompeo udał się do tych arabskich krajów, pokazuje, że ma przyjazne zamiary, mówi tym jak gdyby: „nasz prezydent może podejmować spontaniczne decyzje, ale w administracji są osoby, które są gotowe we wszystkim się rozeznać" — zakończył Alpaslan Ozerd.