Temat ten ponownie poruszył na łamach „Rzeczpospolitej” szef gabinetu prezydenta Dudy Krzysztof Szczerski. Stwierdził, że „Polska stanie się centrum amerykańskiej aktywności wojskowej w regionie, swego rodzaju regionalną bazą operacyjną dla sił zbrojnych USA”. Do tej kwestii nawiązał też redaktor Leonid Sigan w rozmowie z politologiem i niezależnym publicystą Krzysztofem Podgórskim.
— Czego nowego dowiedział się Pan z rozważań ministra Szczerskiego?
— Po myśli Amerykanów Polska ma się stać centrum ich obecności wojskowej w regionie, swego rodzaju bazą operacyjną dla sił zbrojnych USA. Ale przecież oponenci Pentagonu — mam tu na myśli sztaby rosyjskich sił zbrojnych — nie zasypiają gruszek w popiele. Więc, czy amerykański plan rzeczywiście służy bezpieczeństwu Polski, czy wręcz odwrotnie — naraża ją na jeszcze większe niebezpieczeństwo?
Mamy w tym roku wybory, jedne i drugie. Więc, potraktować to również można, jako swego rodzaju filar formacji rządzącej, Prawa i Sprawiedliwości. Byłbym wstrzemięźliwy, oczekiwałbym raczej informacji ze strony amerykańskiej, a takowych nie mamy. Są tylko deklaracje ze strony ministra Szczerskiego. Pamiętamy szereg różnych deklaracji poprzedniego ministra Obrony Narodowej Antoniego Macierewicza. Jest to jednak w zderzeniu z rzeczywistością tylko daleko idącym hurraoptymizmem.
— Jak ta rosnąca aktywność zbrojna USA koresponduje, według Pana, z zobowiązaniami, jakich Sojusz Północnoatlantycki podjął się przed 20 laty w Akcie Podstawowym Rosja-NATO?
— Głosy niezadowolenia z obecności amerykańskich sił zbrojnych w Polsce są coraz donioślejsze. Więc, czy opinia publiczna może na rządzących wpłynąć tak, że zrezygnują z tej idei?
— Nie sądzę, że to realne. Już od kilkudziesięciu lat daleko zaawansowana i rozbudowana polityka rusofobiczna, która jest prowadzona na terenie Polski przez formacje prawicowe, spowodowała, że zapanowała powszechna opinia, iż Rosja stanowi strategiczne niebezpieczeństwo dla bytu i niepodległości Rzeczpospolitej.
Sytuacja stale się pogarsza, i wszelkie działania jakichkolwiek sił politycznych, które sprowadzają jednostki amerykańskie czy obecność państw NATO na teren Polski, są odbierane pozytywnie i ten proces będzie trwał. Opinia publiczna w Polsce w najmniejszym stopniu nie będzie przeciwna temu. Nie ma żadnej opozycyjnej temu siły politycznej na polskiej scenie publicznej. Opozycja tego argumentu nie podnosi, na odwrót jest to stała licytacja o skuteczność pozyskiwania obecności amerykańskiej na terenie Polski, wręcz dopingowanie strony rządowej i wskazywanie jej nieporadności. Nie sądzę więc, aby opinia publiczna miała jakikolwiek wpływ na działania.