Przewodniczący komisji Rady Federacji Konstantin Kosaczew zauważył, że decydując się na wyjście z Traktatu INF, Waszyngton potwierdził swój zamiar wbicia kolejnego, najważniejszego filaru w sferze kontroli nad zbrojeniami.
Deputowany uważa, że Zachodowi weszła już w krew praktyka uniewinniania się poprzez oskarżenie: poprzez akty i oświadczenia o popełnieniu przez kogoś agresji, dokonaniu ataku chemicznego, naruszeniu praw człowieka Zachód stawia się „poza wszelkim podejrzeniem, jak przysłowiowa żona Cezara".
Kosaczew przypomniał, że nawet w warunkach takiego chamskiego ultimatum Rosja zaoferowała inną drogę rozwiązania problemu i wystawiła na widok publiczny nowy pocisk manewrujący. „Ale nawet to nie pomogło: słyszą, to co chcą" — zauważył rosyjski polityk i dodał, że Stany Zjednoczone podjęły decyzję dawno, na długo przed postawieniem ultimatum, i żadne działania Moskwy nie mogły na to wpłynąć. Senator Oleg Morozow także uważa, że USA już dawno podjęły decyzję w sprawie zniszczenia Traktatu INF i żadne rosyjskie rosyjskie argumenty nie były im potrzebne.
Polityk przekonuje, że za sześć miesięcy pozycja USA będzie taka sama, a Rosja będzie musiała odpowiadać „zarówno na polu zbrojeń, jak i na polu europejskiej dyplomacji".
„Ważne, aby Europa miała świadomość, że teraz jest celem rosyjskich rakiet" — podkreślił Kosaczew. Na jakimś etapie może to wpłynąć na pozycję USA, ale raczej nie teraz" — uważa rosyjski senator.