Jednym z argumentów ukraińskich dziennikarzy jest powoływanie się na układ z 1648 roku, o stworzeniu „wspólnego państwa", a także zapewnienia, że Ukraina nigdy nie należała do „rosyjskiego świata". Śmiać się czy płakać?
Dziennikarze ukraińskiego „Reportera" twierdzą, że pomysł połączenia dwóch państw należy na razie popularyzować w internecie, w szczególności na portalach społecznościowych, co może sprawić, że „w ciągu roku lub dwóch odbędzie się referendum". Pomysł zaś zrodził się z bezradności: „w ciągu ostatnich 25 lat na Ukrainie trwa kryzys polityczny i gospodarczy, wobec którego nie widzą żadnej nadziei na poprawę. Ukraińcy zbyt długo już ubolewają nad stagnacją swojego państwa, są zawiedzeni postawą Unii Europejskiej i porażką negocjacji akcesyjnych".
Co by się stało, gdyby ten pomysł z gatunku political fiction jednak został zrealizowany? Autorzy twierdzą, że w ciągu 5 lat Ukraina mogłaby zmienić się nie do poznania: zniknęłaby korupcja, nastąpiłby rozwój gospodarki, a także ruszyłyby wspólne inwestycje. Nie do końca wiadomo, jaki pomysł w związku z tym Ukraina miałaby na rozwiązanie konfliktu w Donbasie (między wierszami można wyczytać, że Polska wraz z oddziałami NATO ochoczo rzuciłyby się jej bronić). Jednak smutna prawda jest taka, że póki co po raz pierwszy od paru lat nastąpił spadek liczby pracujących w Polsce Ukraińców ubezpieczonych przez ZUS. Zatem fantazje polityczne swoją drogą, a rzeczywistość skrzeczy.
Poglądy autora moga być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.