„Stacjonowanie amerykańskich wojsk i pocisków z głowicami nuklearnymi na naszym kontynencie leży w naszym europejskim interesie" — oświadczył na początku lutego minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz w wywiadzie dla Der Spiegel.
Der Spiegel zinterpretował te słowa jako bezpośrednie żądanie rozmieszczenia nowych amerykańskich rakiet w Polsce. „Wcale tego nie pragniemy" — zauważył polski resort spraw zagranicznych, wskazując na niewłaściwą interpretację.
„Polska robi wiele, żeby zwrócić na siebie uwagę, wyróżnić się spośród transatlantyckich sojuszników" — kontynuuje rozmówca Sputnika Reinhar Lauterbach. Jak podkreślił, „Polsce najwyraźniej roi się rola młodszego partnera, podobna tej, jaką odgrywała RFN w czasie pierwszej Zimnej Wojny — rola państwa przyfrontowego, któremu z racji jego strategicznego położenia dozwolono w pewnym stopniu demonstrować swój egoizm narodowy".
Polska jest gotowa się wykazać — kraj dąży do odrodzenia koncepcji Międzymorza rodem z okresu międzywojennego — kontynuuje Lauterbach. Wówczas w duchu znanego przemówienia Winstona Churchilla w Fulton z 1946 roku przez Europę przeciągnięta zostanie żelazna kurtyna od Szczecina do Triestu. Tym razem jednak przez stronę amerykańską.
Zdaniem eksperta wpływy USA, zarówno w Europie Wschodniej, jak i Środkowej, osiągnęły poziom, kiedy NATO otacza swoją opieką nawet politykę energetyczną, tak jakby już teraz trwała wojna, co najmniej zimna. „Mają z tym też związek ciągłe wypowiedzi na temat zależności od Rosji, która w ogóle nie ma miejsca" — uważa ekspert. Udział Rosji w dostawach gazu do Europy zmniejszył się w ciągu ostatnich 20 lat do 30%, a był na poziomie 80%.