Khamene został aresztowany w 1976 roku. Przez sześć miesięcy był przesłuchiwany w oddziale ds. walki z sabotażystami (tak w Iranie wówczas nazywano więźniów politycznych). W połowie jesieni przewieziono go do więzienia Kasr.
W 1976 roku fala aresztowań osiągnęła punkt kulminacyjny, a więzienie Kasr było przepełnione więźniami politycznymi. W 18-metrowej celi było do 40 więźniów – wspomina.










Później Davud Asadi Khamene został przeniesiony do bloku Nr 3 w Kasrze. Zbiegło się to w czasie z przyjazdem do Iranu przedstawicieli Amnesty International, Human Rights Watch i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Przedstawiciele tych organizacji zamierzali odwiedzić irańskie więzienia, ponieważ władze zaprzeczały, by więźniowie polityczni byli torturowani.
Tych, którzy właśnie wrócili z przesłuchania i mieli ślady po torturach, oddzielono od pozostałych więźniów i przewożono do więzienia, które obecnie znane jest jako Ghezel Hesar. Były tam lepsze warunki niż w Kasr i rygor był mniejszy – mówił Khamene.
Część więzienia Evin w Teheranie była specjalnie zarezerwowana dla duchownych. Przetrzymywano tam wybitnych działaczy muzułmańskich – mówił.
Khamene wspominał, że najczęściej stosowaną w tamtych czasach torturą były uderzenia grubym kablem elektrycznym po piętach. – Zostawiał on widoczne i bolesne ślady. Do leczenia używano substancji zwanej merkurochromem. Mięso i skórę odcinano od nóg nożycami, potem na ranę nakładano merkurochrom, który jest środkiem antyseptycznym – wyjaśnił.
Davud Asadi Khamene powiedział, że, pomimo ciężarów i cierpień, wspomina więzienie i tortury jako znaczący, wyjątkowy okres w swoim życiu, bo miał wówczas silne pragnienie pokonania despotyzmu szacha.