Nauczycielka i tłumaczka przysięgła języka rosyjskiego, jedyna polska laureatka XVII Międzynarodowego Konkursu Puszkinowskiego dla nauczycieli języka rosyjskiego jako obcego, właścicielka firmy „Rosyjski w Krakowie" Nikolina Šmukler-Matasov odpowiada na pytania komentatora Agencji Sputnik Polska Leonida Swiridowa.
— Zacznę od tego, że 27 lutego rozpoczął się atak na moją stronę firmową na Facebooku „Rosyjski w Krakowie — Centrum Nauki i Tłumaczeń Języka Rosyjskiego". Zmasowany atak imigracji ukaińskiej, jak również przedstawicieli Euromajdanu, jak wnioskuję z postów, które tam są, wnioskuje to też z filii pani Natalii Panczenko, która jest aktywistką Euromajdanu.
Chodzi o to, że wśród moich klientów są również Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy — przychodzą często tłumaczyć swoje dokumenty. Oczywiście, najwięcej jest Ukraińców. Ponieważ prowadzę firmę w Polsce, w Krakowie, w centrum miasta, klienci często przychodzą do mnie. Mam taki wystrój biura, że na ścianach są fotografie z Rosji, jak również jest jak najbardziej aktualna mapa Rosji. I ta mapa zwróciła szczególną uwagę jednego mojego klienta, który nic nie powiedział, ale widać było, że zwrócił na nią uwagę.
Czyli kładło się nacisk na to, i w tych postach na FB cały czas, i po rosyjsku i po ukraińsku, że popieram „okupację" Ukrainy, że jestem… bardzo wulgarne szły tutaj określenia. I nie rekomendują mojej firmy, że życzą mi tego, abym nie miała klientów, w związku z tym, że uważam Krym za rosyjski.
Te osoby na pewno były u mnie na stronie firmowej i na pewno spotkały się tam również z postami na temat Krymu. Natomiast chcę podkreślić, to ukraińskie komentarze były na FB firmowane i podpisywane flagami banderowskimi, czerwono-czarnymi w wielu przypadkach.
— Pani firma jest bardzo znana nie tylko w Krakowie, ale w ogóle w Polsce. Bo zawsze występujecie za jak najlepsze relacje polsko-rosyjskie. I współpracujecie z różnymi osobami, firmami i organizacjami, które też uważają, że kontakty polsko-rosyjskie są bardzo ważne. Co będzie dalej?
— Ja w ogóle zauważyłam taką obserwację ze strony imigracji ukraińskiej, która przyjeżdża do Polski, w celach zarobkowych. Od momentu tak naprawdę, gdy to był okres przełomowy, kiedy zorganizowałam rok kultury rosyjskiej w Krakowie w roku 2015. W zasadzie miały być organizowywane wydarzenia polskie w Rosji i rosyjskie w Polsce. W związku z wydarzeniami politycznym został ten rok odwołany przez polski rząd. Zorganizowałam wówczas na swój koszt, jako firma, cykl spotkań i koncertów związanych z kulturą rosyjską. Ponieważ już wtedy zaczęto zakładać grupy na Facebooku „Nie dla roku kultury rosyjskiej", i Polacy proukraińscy, Ukraińcy już mieli mi to za złe, że coś takiego robię w swoim kraju. To był ten czas.

Jeżeli chodzi o Ukraińców, którzy atakowali moją stronę, to chciałabym zwrócić uwagę na to, że to były boty na FB, pozakładane fikcyjne konta.
— I Pani zobaczyła, jak wygląda wojna informacyjna…
— Tak, tak, tak, dokładnie.
— Chciałbym jednak dopytać, jaka będzie dalej reakcja Pani, czy podda się Pani wpływom tej grupy osób?
— Nie, na pewno nie. Oczywiście, że nie, dlatego, że jestem nauczycielem, tłumaczem przysięgłym.
Ja, jako nauczyciel, nie mogę mówić o Rosji nie mówiąc o Bajkale czy nie mówiąc o Krymie, który jest częścią Rosji. Na razie wszystko zostało zgłoszone do władz Facebooka i też czekam na odpowiedź od nich.
— Wiem, że Pani jest jedyną polską laureatką konkursu Puszkinowskiego dla nauczycieli języka rosyjskiego jako obcego…
— Siedemnastego.
— Tak, siedemnastego konkursu. Jednak to jest trochę dziwne, że w Polsce niby kwestionują Pani doświadczenie, Pani dorobek osobisty. Jak to w ogóle jest możliwe?
— Przede wszystkim powiem tak: osoby, które zostawiły jak najbardziej negatywne opinie na stronie FB, nigdy nie były moimi klientami, my się w ogóle nie znamy. Te osoby, które ze mną współpracują — ja zawsze spotykałam się z jak najlepszą opinią wśród swoich klientów, również ukraińskich, co ciekawe. Bo ja i moja działalność jest rekomendowana przez ukraińskie firmy w Polsce. Rozmawiałem z ich przedstawicielami, i oni sami wstydzą się za zachowanie, które miało miejsce.
I tak przez cały czas działam, i będę działać, i na pewno się nie poddam. Tak.
— Ostatnie pytanie. Czy była Pani kiedyś na Krymie?
— Jak będzie Pani lecieć na Krym — rozumiem, że przez Moskwę — to proszę odwiedzić naszą redakcję Sputnik Polska. Zapraszam.
— Będzie mi bardzo miło. Bardzo dziękuję. Chciałabym podziękować wszystkim osobom o podobnych poglądach i Rosjanom również za tyle słów poparcia, które otrzymałam od państwa.
Bardzo serdecznie dziękuję i działamy dalej.