Jak zauważył Brytyjczyk, najdziwniejszym pragnieniem klientki, jakie zapamiętał, była prośba pewnej bizneswoman o to, by był jej „trenerem osobistym”. Mężczyzna powiedział, że „zamówiła go” bezpośrednio do biura. Według jego opowieści to, co się tam działo, najbardziej przypomina sceny z filmu „Pięćdziesiąt twarzy Greya”.
Ponadto pracownik sfery usług intymnych niejednokrotnie musiał odmówić uprawiania seksu w obecności mężów swoich klientek. A jeden z nich poprosił go nawet, żeby podczas pracy wąchał jego skarpetki i buty.
Jak mówi mężczyzna, pracuje w tej sferze od trzech lat i łączy ją ze stałą pracą. Pierwsze zamówienie otrzymał dopiero dwa tygodnie po rozpoczęciu pracy. O tym, że pracuje jako „mężczyzna do towarzystwa”, wie tylko jego przyjaciel.
Wybór takiego niezwykłego zawodu Brytyjczyk tłumaczy zamiłowaniem do płci pięknej i przygód. Powiedział również, że podróżował do wielu krajów w Europie, a także odwiedził Stany Zjednoczone i Kanadę.