Następna rozprawa została wyznaczona jednak dopiero na 18 kwietnia. Przy tempie jednej rozprawy na miesiąc i przy założeniu potrzeby przesłuchania nawet kilkudziesięciu świadków proces ten może potrwać nawet kilka lat. I pewnie o to chodzi.
Zamiast rozmowy dla Sputnika przed kamerą tym razem przekazuję nagranie audio z rozmowy telefonicznej, którą przeprowadził. Wydaje się, że Piskorski całkiem nieźle się trzyma po prawie trzech latach odosobnienia. Długotrwały pobyt w areszcie, w którym rygor i warunki są dużo gorsze niż dla już skazanych odsiadujących wyroki w więzieniach, wpłynie na każdego człowieka. Nikt nie jest w stanie w pełni obronić swego umysłu przed degradacją, jaką powoduje pozbawienie czlowieka wolności.
„Drodzy przyjaciele, koledzy.
Niedługo minie trzeci rok, odkąd partia wprowadzająca do Polski bazy obcych wojsk trzyma mnie za kratami. Za co? Za to, że mówiłem głośno to, o czym myśli i mówi szeptem wielu Polaków. Mój proces utajniono, by aktualne polskie władze uniknąć mogły kompromitacji. Kompromitują się one jednak dostatecznie same, będąc przedmiotem drwin nie tylko w Polsce, ale też w Europie. Za wezwania do pokoju i zdrowego rozsądku trafia się dziś w Polsce za kraty. Za nawoływanie do opamiętania zostaje się więźniem politycznym. Dziękuję wszystkim za wsparcie i zainteresowanie mną. Nie bójcie się ich. Wszystkich ludzi niezależnych i racjonalnie myślących nie uda im się zamknąć. Mam nadzieję, że ludzi takich będzie coraz więcej.”
Pamiętamy chyba dobrze, jak PiS rozpoczął wojnę o sądy, twierdząc między innymi, że motywem proponowanych przez nich zmian w sądownictwie jest przewlekłość prowadzonych postępowań? W tym względzie mieli rację. Wszyscy wiemy, jak wygląda w naszym kraju postępowanie przed sądami. Postępowania w polskich sądach są po prostu skandalicznie długie i nie łatwo w nich o sprawiedliwość.
Człowiek tymczasowo aresztowany jest przecież nadal tylko podejrzanym czy oskarżonym, któremu nikt do czasu zapadnięcia wyroku przypisać popełnienia przestępstwa nie może. Sąd może go przecież nadal uniewinnić. W przypadku gdy ludzi sądzi się z tzw. „wolnej stopy”, przewlekłość też jest uciążliwa, ale przecież bez porównania mniej niż wtedy, gdy człowiek z tego powodu spędza swe życie w odosobnieniu, a nie raz w miesiącu wpada do sądu; gdy doprowadzenie raz na miesiąc na rozprawę jest swego rodzaju „rozrywką”, inną niż więzienny spacerniak, a dzień mniej monotonny.
Takie przypadki, gdy mamy do czynienia z ludźmi aresztowanymi, są szczególnie wrażliwe, bo i konsekwencje złych działań czy zaniechań sądu dla uwięzionego mają bardzo dla niego dotkliwe skutki. Zmarnowanego za kratami czasu nie da się już odzyskać. Tym sąd się chyba jednak nie interesuje.
W najbliższy czwartek, 28 marca, o godzinie 11, sąd apelacyjny ma zdecydować o dalszym przedłużeniu aresztu.