Sputnik Italia oczywiście zapytał go o prognozę na wybory do Parlamentu Europejskiego, o to, jak Salvini i Liga widzą losy Europy, biorąc pod uwagę to, że zgodnie z raportem Confcommercio zaprezentowanym 22 marca na Forum w Cernobbio Włochy obok Czech są najbardziej „eurosceptycznym” krajem i są gotowe zaryzykować „ITALEXIT”.
— Ale Włosi są bardzo krytyczni wobec UE...
— Tak, oczywiste jest, że rzeczywistość jest silniejsza od propagandy. Na balkonach można powiesić flagi UE, ale co to za Europa - ta, co dyrektywą Bolkesteina (dyrektywa UE 2006/123/CE ws. zasad europejskiego rynku - red.) zagraża 300 tysiącom miejsc pracy, a europejskimi normatywami gospodarki rolnej i rybołówstwa - milionom miejsc pracy, ta, która narzuciła nam ustawę Fornera (ustawa z 2011 roku o emeryturach, niezwykle niepopularna we Włoszech - red.), ta, która mówi nam, że Włochy nie mogą obniżyć podatków, ta, która nie zrobiła nic, aby pomóc nam w problemie migracji?
Przypomnę, że premier Conte już od czerwca ubiegłego roku prosił o zrewidowanie istniejących norm ustanowionych w umowie dublińskiej w sprawie dystrybucji migrantów - i nic... W związku z tym Włosi, gdy UE nadal bije ich po głowie, zadają sobie pytanie: „Dlaczego to my powinniśmy za to wszystko płacić?”
— A jak zamierzacie rozwijać stosunki z tak wielkimi mocarstwami jak Chiny i Rosja?
— Znajdziemy wzajemne zrozumienie ze wszystkimi, z Chinami, Rosją, USA, Brazylią, Izraelem, Polską. Jesteśmy nastawieni na miłość, a nie wojnę.