W Polsce według różnych szacunków na stałe lub tymczasowo mieszka do 1,5 miliona Ukraińców. Specjalnie dla nich 31 marca otwarte zostaną cztery lokale wyborcze - w Warszawie, Krakowie, Lublinie i Gdańsku.
„Nie zamierzam głosować. Nie miałem nawet takich myśli. I nie wiem, jak się tam zarejestrować. Nie interesuje mnie to. Dla mnie wszyscy ci kandydaci są jak owoce z tego samego pola” - mówi.
Jednocześnie Roman śledzi ukraińską politykę, zna podział sił i „kto za kim stoi”. Jego zdaniem zwycięży showman Wołodymyr Zełenski.
Kierowca Ubera Dmitro przyjeżdża do Polski kilka razy w roku na kilka miesięcy. Przyjeżdża sam, rodzina zostaje w Kamieńcu Podolskim w obwodzie chmielnickim. Nie zna dobrze miasta, ale pomaga nawigator. W dniu wyborów woli pracować, niż iść do lokalu wyborczego.
Na Ukrainie nic się nie zmieni, więc lepiej postaram się podreperować moje finanse. Jestem taksówkarzem. Teraz się trochę ociepliło. Pojawia się więcej turystów, a Polacy też nie siedzą w domu. Mam nadzieję, że uda się zarobić - mówi Dmitro.
„Powiedzieli mi też, że nie możesz po prostu przyjść i zagłosować natychmiast. Trzeba przyjść wcześniej do ambasady, aby zapisać się na listę. Jechać tam dwa razy? Jaki jest sens? Co mam tam robić? Na kogo głosować? Na kogoś z «tych»? Z nimi wszystko jest od dawna jasne” - kontynuuje.
Z dziesięciu ukraińskich działaczy politycznych wymienionych przez korespondenta Sputnika tylko jeden nie wywołał ostrej negatywnej reakcji rozmówcy - były prezydent Leonid Kuczma.