— Sondaże exit poll wykazują, że showmen Wołodymyr Zełenski zwyciężył w pierwszej turze, w drugiej zmierzy się z urzędującym prezydentem Perto Poroszenką. Czy ta jego druga pozycja świadczy, że był to surowy wyrok wyborców dla pięciu lat rządów Poroszenki i jego ekipy?
Petro Poroszenko zdobył najwięcej głosów na zachodzie Ukrainy, czyli tam, gdzie najsilniejsze są tendencje nacjonalistyczne, neobanderowskie. Te wyniki w pokazuje radykalny podział polityczny tego kraju po tych pięciu latach, jakie minęły od przewrotu politycznego w 2014 roku. Poroszenko dostał „czerwoną kartkę” od większości Ukraińców. Jednak nie otrzymał tej „czerwonej kartki” na zachodzie Ukrainy. Tam jest jego baza polityczna, co potwierdza, że traktował on nacjonalistów ukraińskich instrumentalnie, jako swoje zaplecze, i dlatego popierał ten renesans nacjonalistyczny, jaki miał miejsce za jego rządów, i który był bardzo bolesny chociażby dla potomków ofiar nacjonalizmu ukraińskiego zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie - uważa Bohdan Piętka.
— Polska jako pierwsza uznała niepodległość Ukrainy, przez dekady była jej adwokatem na arenie międzynarodowej. Polscy eksperci pomagali jej uporać się z kryzysem gospodarczym i społecznym. Były wielkie oczekiwania, a teraz są jeszcze większe rozczarowania?
Przede wszystkim można powiedzieć, że Petro Poroszenko jest kolejną porażką tej polskiej polityki proukraińskiej, czy polskiej polityki wschodniej. Przypomnę, że Poroszenko prowadził politykę historyczną całkowicie sprzeczną z oczekiwaniami dużej części polskiego społeczeństwa.
Tuż przed tymi wyborami weszła w życie ustawa podpisana przez niego o przyznaniu praw kombatanckich żyjącym jeszcze weteranom organizacji nacjonalistów ukraińskich i ukraińskiej powstańczej armii. To jest napluciem w twarz ofiarom zbrodni, popełnionych przez te formacje. Tego, niestety, ukryć się nie da. Petro Poroszenko prowadził politykę zagraniczną czy gospodarczą negującą polskiego partnera. Pragnę przypomnieć, że Poroszenko nie raczył zaprosić polskiego sojusznika do rozmów w formacie normandzkim czy na temat rozwiązania konfliktu w Donbasie. Również za jego rządów utrzymywane było embargo na polskie towary mięsne. Polityka proukraińska była polityką jednostronną, polegającą na tym, że Polska daje, a nic nie otrzymuje - stwierdził rozmówca Sputnika.
— Jak Pan uważa, czy fikcja strategicznych stosunków na linii Warszawa-Kijów będzie nadal trwać?
Pragnę jednak zwrócić uwagę na jeszcze dwie sprawy, mianowicie, że, w zasadzie na Ukrainie mamy do czynienia z walką klanów oligarchicznych. Nie jest tajemnicą, że za Wołodymyrem Zełenskim stoi Ihor Kołomojski, jeden z czołowych oligarchów ukraińskich, jeden ze sponsorów i inicjatorów przewrotu politycznego w 2014 roku, konkurent Poroszenki i z nim skonfliktowany.
Zadeklarował, że był by gotów spotkać się z prezydentem Putinem w sprawie Donbasu. Czy prezentuje takie bardziej pojednawcze stanowisko? Nie wiadomo, jak to się przełoży na jego politykę, jeśli zostanie prezydentem. Czy rzeczywiście będzie szedł w takim kierunku? Ale byłby to dobry prognostyk? – powiedział Bohdan Piętka.
— Reasumując, w wyborach na Ukrainie w pierwszej turze zwyciężył nieobyty w sprawach funkcjonowania państwa komik Wołodymyr Zełenski. Ale Ukraińcom przecież wcale nie jest do śmiechu. Więc, co ich czeka w najbliższym pięcioleciu?
To można by przełożyć też na dezintegrację terytorialną, jeśli Zełenski wejdzie w buty Poroszenki i będzie kontynuował tę jego politykę. Nie jest przecież tajemnicą dla nikogo, że ten kraj jest w trudnej sytuacji gospodarczej. Jeśli nie będą jakieś kroki wykonane w kierunku uzdrowienia gospodarki, jeżeli system oligarchiczny, który tam istnieje, będzie dalej ten kraj eksploatował, no, to tylko przyśpieszy katastrofę gospodarczą i dezintegrację polityczną, a nawet terytorialną Ukrainy. To byłby najbardziej czarny scenariusz - powiedział na zakończenie Bohdan Piętka.