Oczywiście znamienne jest to, że dla Timmermansa liczy się teraz każdy głos, dlatego nie odmówił spotkania szefowi SLD, ale dla wielu komentatorów jasne jest, że to spotkanie z Biedroniem było priorytetem przy okazji warszawskiej wizyty. Timmermans nie wystąpił nawet o spotkanie z przedstawicielami władzy – choć, delikatnie mówiąc – mieliby o czym gadać: w ubiegłą środę Komisja Europejska wszczęła wobec Polski postępowanie o naruszenie prawa unijnego, wysyłając pismo z formalnym zawiadomieniem. Sprawa dotyczy nowego systemu środków dyscyplinarnych wobec sędziów.
„Lewica w polskiej polityce na poziomie parlamentarnym od 2005 r. pełni marginalną rolę, a od 2015 r. nie ma jej w ogóle. W tym kontekście Timmermans wyciąga Biedroniowi pomocną dłoń i między wierszami wskazuje, że to były prezydent Słupska powinien zająć się jej odbudową” - analizuje z kolei Radosław Korzycki na łamach „Gazety Prawnej”. - „Jak się wydaje, obecny wiceszef Komisji Europejskiej nie ma już złudzeń co do przyszłości Sojuszu Lewicy Demokratycznej i współpracy z polskimi postkomunistami”.
A co na to prawica? „Timmermans, wykorzystując swoje stanowisko, uparcie prowadzi kampanię przeciwko Polsce, mimo że rządy europejskie nie chciały na Radzie Europejskiej podjąć wniosku złożonego przez Komisję” - twierdzi Marek Jurek. Nie bez racji.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.