„Dyrektywa o prawach autorskich została zatwierdzona przez Radę Ministrów UE” - stwierdzono w komunikacie.
26 marca Parlament Europejski zatwierdził tę reformę, co wywołało dużą reakcję. Przeciwnicy wychodzili na wiece, a duże firmy internetowe protestowały. Jeden z artykułów dokumentu wprowadza podatek od korzystania z cudzych treści dla wielu platform. Przed opublikowaniem filmu, muzyki czy artykułów trzeba będzie uzyskać licencję na dystrybucję.
Nowe zasady regulacji praw autorskich przewidują, że giganci internetowi, np. Facebook lub Google będą musieli płacić, jeśli korzystają z pracy artystów czy dziennikarzy. Szczególne kontrowersje budzą też zapisy, które zobowiązują platformy internetowe do filtrowania treści, by wychwycić nielegalne kopie oraz zawieranie „sprawiedliwych umów licencyjnych z właścicielami praw autorskich”.
Holandia, Luksemburg, Polska, Włochy i Finlandia nie poparły dyrektywy. Zaznaczyły, że „nie ma jasności prawnej, doprowadzi do niepewności wielu zainteresowanych stron i może naruszyć prawa obywateli UE”.
Nowe prawo nie dotyczy encyklopedii internetowych ani platform oprogramowania typu open source, jak wskazali autorzy. Władze UE zaprzeczyły całkowitemu zakazowi memów czy karykatur.