Od soboty w Internecie krążą filmiki z wydarzenia: wściekły tłum okłada pięściami i kijami wielką kukłę z napisem „Judasz 2019 zdrajca”, po czym ucina jej głowę, podpala i wrzuca do rzeki. W tym spektaklu nienawiści biorą udział dzieci.
„Sąd nad Judaszem”, który odbył się w Pruchniku to stara tradycja żywa jeszcze na przełomie XIX i XX wieku, sięgająca kontrreformacji. Kościół katolicki w końcu jej zakazał, ponieważ wyzwalała agresję i skutkowała antysemickimi atakami na niewinnych ludzi. Dziś wraca ze zdwojoną siłą.
Nie wiadomo, kto dokładnie „Sąd nad Judaszem” zainicjował: kukła wyruszyła w swoje śmiertelne tournée sprzed placu przed kościołem. Wiadomo natomiast, że poprzednia „edycja” miała miejsce dekadę temu, w 2009 roku:
Poseł Krzysztof Brejza oświadczył w mediach społecznościowych, że zwróci się do Ministerstwa Sprawiedliwości. Dla wszystkich jest oczywiste, że dzisiejsza kukła „Judasza” uosabia dokładnie to samo, co kukły palone przed 1939 – z pejsami i wymalowanymi gwiazdami Dawida oraz napisem „Jude”. Zresztą, jak dowodzi Alina Cała w swojej książce o polskim antysemityzmie, w 2001 w Pruchniku na kukiełce umieszczono właśnie napis „Jude” zamiast „Judasz zdrajca”. Dlaczego? Autorka wyjaśnia: „uzasadniając tę zmianę, jeden z rozmówców powołał się na Ewangelię i wyjaśnił: «Żyd wydał Żyda za trzydzieści srebrników. To należy mu się kara». Inni natomiast posłużyli się ideologią antysemicką: «Przed wojną tutaj dużo Żydów było, wszystkie sklepy były ich, a wieprzowinę tylko u Polaka można było kupić.”; „Po tym jak Żydzi dop… Polakom z tym Jedwabnem, to sam stałem się antysemitą. A ks. Jankowski dobrze im zrobił z tym grobem…»”.
„Można się tylko zastanawiać, jaka byłaby reakcja Jana Pawła II, który uczył katolików w swej ojczystej Polsce i na całym świecie, że antysemityzm jest grzechem przeciwko Bogu i człowiekowi, na tak jawne odrzucenie jego nauk. Możemy tylko mieć nadzieję, że Kościół oraz inne instytucje uczynią wszystko, co w ich mocy, by pokonać te przerażające przesądy, które są plamą na dobrym imieniu Polski” – czytamy w komunikacie Światowego Kongresu Żydów.
„Sprawcy przez dwa tygodnie, zanim jeszcze doszło do masowych mordów, stopniowo eliminowali w sobie wszystkie bariery moralne. Jako że wychowanie wpaja nam zakaz zabijania innych ludzi, potrzeba było trochę czasu, żeby te bariery w sumieniach złamać i dać sobie przyzwolenie na dokonanie masowej zbrodni. Temu służyły noce. Wtedy oni stopniowo uczyli się zabijać – poprzez katowanie, gwałcenie kobiet, aż ostatecznie do masowego zabicia Żydów i spalenia ich w stodole” – powiedział autor w rozmowie z dziennikiem.pl.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.