Donald Tusk swoje wystąpienie rozpoczął od krytyki nacjonalizmu, rozumianego jako zamknięcie się na innych i ciągłą gotowość do konfrontacji. – Żyjemy w świecie, w którym pojedyncze państwo europejskie nie ma szansy z rzeczywistością. Nie ma takich szans. W Unii Europejskiej nie ma dużych państw. Są takie, które myślą, że są duże. Jeśli chcemy przetrwać w XXI wieku, to musimy przetrwać jako Unia Europejska i wspólnota euroatlantycka – powiedział Tusk.
– Ważne jest, aby uniknąć pewnej pułapki, która kończy się zawsze katastrofą. Kryje się ona w złej gramatyce politycznej, w której rządzi słowo „albo” zamiast słowa „i”. Sami sprawdźcie, jak brzmi zdanie: „my albo oni” i porównajcie ze zdaniem „my i oni”. Obecna polityka, nie tylko w Polsce, w wielu państwach europejskich, zaczyna zmierzać w tę stronę. Albo my albo oni. Jednostka albo wspólnota. Posłuchajcie, jak to brzmi„bezpieczeństwo albo wolność”, a jak brzmi „bezpieczeństwo i wolność”. To nie jest tylko gra słów – podsumował były premier.
Przewodniczący Rady Europejskiej odniósł się także do... serialu „Gra o Tron”.
– Polityka jest konkurencją, ale nie może być walką na śmierć i życie. To nie może być tak jak to pole bitwy na Winterfell, przyznaję się bez bicia, oglądam „Grę o Tron", nie wiem, czy to będzie spoiler, ale jedno wiem na pewno: jeśli nie znajdziemy sposobu na ograniczenie agresji w Polsce, to może się skończyć konfrontacją, jak w „Grze o Tron" z Królem Nocy. Nie mówię, że mam w głowie jakiegoś polskiego polityka, że on jest Królem Nocy.
Zobacz również: Xi Jinping podejrzany o zamiłowanie do „Gry o tron”