Trzyletnia Milica Rakic, która zginęła od odłamka pocisku, gdy siedziała na nocniczku przed pójściem do łóżka, nie była żadnym zagrożeniem dla potężnego sojuszu wojskowego. Nawet nie wiedziała, co to wojna, i nie orientowała się, co dzieje się wokół.
11-miesięczna Bojana Tosovic została zabita w nocy na 11 kwietnia, gdy spała obok ojca w domku w wiosce Merdare.
Wszystkie serbskie dzieci zabite przez bomby NATO w trakcie „humanitarnej operacji” w 1999 roku zostały nazwane „stratami towarzyszącymi”. Nie rozumiały, co się dzieje, dlaczego są budzone w nocy, aby biec do schronów przeciwlotniczych, dlaczego matki są tak sfrustrowane, dlaczego zamiast malować ulubione postacie z kreskówek, muszą uciekać do schronów.
Nie wszystkie dożyły do finału tej całkiem nie disnejowskiej historii. O tym, jak wyglądało ich dzieciństwo w cieniu bomb, opowiada dziennikarka Sputnika Srbija Masa Radovic.