„Mówimy, że «więcej» nie zawsze znaczy lepiej, w każdym razie nie wszędzie - cytuje amerykański magazyn oświadczenie Biura ds. Turystyki i Kongresów Holandii (NBTC). - Aby mieć możliwość kontrolowania przepływu turystów, musimy działać już teraz. Nadszedł czas, kiedy zamiast promować destynację turystyczną, konieczne jest zorganizowanie pracy turystyki”.
Jak pisze gazeta, najpoważniejsza sytuacja jest w Amsterdamie, gdzie na 1,1 miliona mieszkańców przypada 17 milionów turystów zalewających wąskie uliczki miasta. W ubiegłym roku Biuro Turystyki wprowadziło tzw. „HollandCity plan”, który zachęca turystów do wyjazdu do mniej znanych miejsc: Eindhoven czy Jeziora Fryzyjskiego.
Jednakże, jak pisze amerykański magazyn, redukcja turystów może negatywnie wpłynąć na gospodarkę Holandii, która w dużym stopniu opiera się na przychodach z tej branży. Według oficjalnych danych w ubiegłym roku sektor turystyczny zapewnił 761 tysięcy miejsc pracy (7,69% wszystkich miejsc pracy) i przyniósł 82 miliardy euro przychodów.
Ponadto, jak zauważa Newsweek, niektórzy uważają, że problemem nie jest liczba turystów, lecz ich rozrywka: Amsterdam ma reputację doskonałego miejsca na wieczór kawalerski, a także turystyki seksualnej i turystyki narkotykowej, a zatem przyciąga określone warstwy społeczne.