„Nikt nie chce, żeby działy się straszne rzeczy” – podkreślił prezydent USA, przypuszczając, że Teheran „chce negocjacji”.
Przez ostatni miesiąc sytuacja w relacjach USA i Iranu bardzo się zaostrzyła. Amerykańskie władze nałożyły restrykcyjne sankcje na kluczowe sfery gospodarki Iranu i cały czas wywierają nacisk sankcyjny. Jak ogłosił Waszyngton, jego celem jest „zmiana zachowania” Islamskiej Republiki Iranu.
USA uznały wcześniej Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej za organizację terrorystyczną. Najwyższa Rada Bezpieczeństwa Iranu nazwała decyzję Waszyngtonu całkowicie bezpodstawną i w ramach retorsji uznała Centralne Dowództwo Sił Zbrojnych USA (CENTCOM) za organizację terrorystyczną, a same Stany Zjednoczone za „państwo będące sponsorem terroryzmu”.
Zobacz również: „Czarne złoto” z Iranu. Delikates na światowym rynku ropy?
Później doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton poinformował, że USA kierują do wybrzeży Iranu lotniskowiec USS „Abraham Lincoln” oraz bombowce.
„To jasny i jednoznaczny sygnał dla irańskiego reżimu, że każdy atak skierowany przeciwko Stanom Zjednoczonym czy naszym sojusznikom, zostanie odparty z bezlitosną siłą” – powiedział Bolton.