Z inicjatywą odwołania mniejszościowego obecnie rządu kierowanej przez Kurza Austriackiej Partii Ludowej wystąpiło niewielkie lewicowe ugrupowanie JETZT. Ale zamiar głosowania za wnioskiem zadeklarowała większość w parlamencie. W związku z tą decyzją prezydent Austrii musi teraz mianować nowego kanclerza, któremu uda się powołać rząd do czasu wrześniowych wyborów parlamentarnych. Według profesora Tadeusza Iwińskiego historia upadku austriackiego rządu przze skandal z tajemniczą Rosjanką to zawiła i bezprecedensowa historia, która mogłaby być przedmiotem powieści sensacyjnych.
Zobacz też: Austria: przedterminowe wybory parlamentarne po skandalu z Rosjanką
- To jest dość zawiła i precedensowa historia. Austria to jest małe 9-milionowe neutralne państwo, ale bardzo dobrze zorganizowane. Sam Wiedeń jest siedzibą licznych organizacji międzynarodowych, Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, a także Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. Ze względu na to, że Wiedeń jest siedzibą mnóstwa organizacji międzynarodowych, tradycyjnie działają tam służby wywiadowcze.
To nie pierwszy raz w Wiedniu dzieją się takie wyjątkowe rzeczy. W tej sprawie z nagraniem spotkania wicekanclerza Austrii Strache z domniemaną Rosjanką, która niby miała odkupić austriacki dziennik w celu ułatwienia mu kampanii wyborczej w zamian za możliwość dalszych inwestycji kapitałowych w Austrii, jest wiele niejasności i wiele tajemniczości. To jest temat, który może być przedmiotem powieści sensacyjnych.
Do września nie wiem, czy cokolwiek się wyjaśni w tej historii z nagraniem. Są tam elementy groteski, są elementy bardzo poważne, bo w grę wchodzą finanse i polityka. Myślę, że po wyborach we wrześniu dojdzie do stabilizacji. Niewykluczone, że będzie powrót do wielkiej koalicji socjalno-demokratycznej z chadekami.
- Można tu tylko spekulować. Zostały nagrane po to, żeby użyć ich w ważnym momencie. Zawsze w takich sprawach pada pytanie łacińskie: qui prodest? Komu służy? Ale też nie jest jasne, komu to służy. Z pewnością jednak służy procesowi destabilizacji. Być może, dopiero za kilka lat to się wyjaśni, albo się nie wyjaśni nigdy.
Austria na pewno trochę na tym traci wizerunkowo. Myślę, że pokazuje to jednak, że siły skrajnej prawicy nacjonalistycznej mogą mieć szczyt popularności już za sobą. Bo jednak w tych wyborach do Parlamentu Europejskiego, pomijając inne kraje znaczące - Włochy, Wielką Brytanię, Francję z partią pani Le Pen - one się troszkę wzmocniły, ale nie zmienia to faktu, że takie ugrupowania, jak kierowane przez byłego wicekanclerza Austrii pana Strachego, nie osiągnęły wielkiego sukcesu. I w Parlamencie Europejskim nadal decydującą rolę będą odgrywać chadecja, socjaldemokraci, teraz, być może, jeszcze w sojuszu z liberałami czy zielonymi. Jest to wzmocnienie klasycznych zdrowych sił Unii Europejskiej. Być może, cały ten skandal miał na celu destabilizację bardzo stabilnego państwa, jakim jest nieduża, ale odgrywająca znaczną rolę Austria.
- W moim przekonaniu tego typu operacje wywiadowcze czy wywiadowczo-polityczne zawsze obarczone są pewnym ryzykiem i nadzieje na to, że wydarzenia potoczą się w zamierzonym kierunku, są często błahe.
- Ale przecież, nie bacząc na skandal, ofiarą którego padł rząd z kanclerzem Kurzem na czele, partia, której Kurz przewodzi, czyli Austriacka Partia Ludowa, w wyborach do Parlamentu Europejskiego okazała się na pierwszym miejscu. Więc, czy cała ta wrzawa nie doprowadzi do pewnego ochłodzenia na linii Wiedeń- Berlin?
- Przez bardzo długie lata na austriackiej scenie politycznej liczyły się te dwie główne partie: socjaldemokratyczna, która ostatnio była w opozycji, i partia chrześcijańsko-demokratyczna. Zobaczymy, jaki będzie wynik wyborów wrześniowych, ale jest bardzo możliwy powrót tego, co jest najbardziej stabilne.