Według szefa partii KORWIN takie działania ze strony USA to „powód do wszczęcia wojny”.
„To już idzie na noże! Ćwierć wieku temu domagaliśmy się, wraz ze Stanisławem Michalkiewiczem, by USA zapewniły Polsce status taki, jaki ma Izrael - który przecież do NATO nie należy, a dzięki Amerykanom czuje się znacznie bezpieczniejszy. Amerykanie wzruszali ramionami. Tymczasem teraz, w obliczu możliwego odprężenia między Rosją, a Ukrainą (odprężenia zresztą dla Polski niekorzystnego!) JE Donald Trump oferuje takie rozwiązanie Ukrainie" – pisze oburzony Korwin-Mikke.
To, oczywiście, jest dla Kremla nie do przyjęcia. Moskwa wyraziła zgodę na wejście Polski do NATO - pod warunkiem, że w Polsce nie będą stacjonowały wojska innych państw NATO. Natomiast sytuacja, w której Ukraina (traktowana przez Rosjan w dalszym ciągu jako bratni, słowiański i prawosławny kraj - z którym trwają braterskie sprzeczki) staje się związana z nieprawdopodobnie agresywnymi Stanami Zjednoczonymi - TO POWÓD DO WSZCZĘCIA WOJNY, ZANIM AMERYKAŃSKIE RAKIETY ZOSTANĄ ROZMIESZCZONE W OKOLICY CHARKOWA. Módlmy się, by JE Włodzimierz Zieliński nie przyjął tej zatrutej propozycji – ostrzega Janusz Korwin-Mikke.
31 maja ambasada Ukrainy w Waszyngtonie poinformowała, że W Izbie Reprezentantów Kongresu USA zaprezentowano projekt ustawy, przewidującej możliwość nadania Kijowowi statusu głównego sojusznika USA poza NATO.
W lutym Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła poprawki do konstytucji, które wyznaczają kurs w kierunku UE i NATO. Jednocześnie, według byłego sekretarza generalnego NATO Andersa Fogga Rasmussena, aby Ukraina przystąpiła do bloku polityczno-wojskowego, konieczne jest osiągnięcie zgodności z wieloma kryteriami, których wdrożenie zajmie dużo czasu. Zdaniem ekspertów Kijów nie będzie mógł ubiegać się o członkostwo w sojuszu w ciągu najbliższych 20 lat.