Jak powiedział, niebezpieczeństwo wybuchu konfliktu zbrojnego rzeczywiście istnieje, jednak może do niego dojść nie w Syrii czy na Bliskim Wschodzie, a w Europie. Zdaniem eksperta, konfrontacji między NATO i Rosją można się spodziewać „na terenie Ukrainy, może wydarzyć się także nowy kryzys, na przykład na Białorusi czy w jednym z innych regionów”.
Jak podkreślił Legvold, po ukraińskim kryzysie Stany Zjednoczone i Rosja rozpoczęły de facto zimną wojnę, która bardzo różni się jednak od poprzedniej. Na przykład, jeśli wcześniej kontakty ekonomiczne między krajami były utrzymywane, to teraz strony wywierają aktywny, wzajemny nacisk w tej sferze.
Ekspert podkreślił ponadto, że kraje powinny zwiększać zaufanie, co dla Moskwy jest o wiele trudniejsze. Profesor wiąże to z tym, że Amerykanie mają trzy siły, określające politykę: prezydenta, Kongres i różne resorty, w tym Departament Stanu i Pentagon.
Występując na antenie rosyjskiej telewizji redaktor naczelny pisma "Obrona Narodowa" Igor Korotczenko tłumaczył, że o agresywnych zamiarach Sojuszu Północnoatlantyckiego świadczy podejście sił NATO na możliwie minimalną odległość od rosyjskich granic. Obecnie na terenie państw bałtyckich stacjonują siły brytyjskich i amerykańskich sił specjalnych. Ich podstawowym zadaniem jest, według eksperta, analiza i zbieranie danych o „potencjalnym przebiegu działań wojennych”.