Wcześniej Kobolew mówił, że aby napełnić zbiornik dodatkowymi 10 mld m3 gazu potrzeba około miliarda dolarów kredytu.
Kobolew powiedział, że Kijów importował o 20% więcej gazu niż w zeszłym roku i jeśli będzie gromadzić gaz w tym tempie, to do rozpoczęcia się sezonu grzewczego osiągnie wymagany poziom – 20 mld m3 gazu.
Ilość 20 mld m3 gazu, jak wcześniej wyjaśniał prezes Naftohazu, ma być rezerwą na wypadek, jeśli w 2020 roku Rosja przerwie tranzyt niebieskiego paliwa przez terytorium Ukrainy.
„Niestety może temu przeszkodzić deficyt kapitału w Naftohazie (…) jeśli problem płynności nie zostanie rozwiązany w ciągu najbliższych tygodni, to nabycie gazu w wystarczających ilościach będzie niemożliwe. Sytuacja wymaga pilnej interwencji na najwyższym szczeblu" - napisał w Facebooku.
Według Kobolewa za wcześniej dostarczony przez firmę gaz, producenci ciepła i dostawcy paliwa są zadłużeni na 61,4 mld hrywien, czyli dwa razy więcej, niż trzeba, aby solidnie przygotować się do zimy.
„Mamy do wyboru – dywidendy teraz czy obrona przed kryzysem. Części przedsiębiorstw państwowych rząd pozwolił płacić tylko 30% zysku. My chętnie płacilibyśmy nawet w ratach, dopóki nie zaczniemy sprzedawać gazu. Drugi sposób to zwrócenie się o kredyt. Do tego konieczne jest zezwolenie i aktywny udział rady ministrów jako naszego jedynego akcjonariusza” - wyjaśnił szef firmy.
ZOBACZ TEŻ: Szef Naftohazu: Rosja szykuje się do rozpętania kryzysu gazowego