"Grupa została we właściwym czasie zidentyfikowana przez naszych obserwatorów, atak został odparty, a przeciwnik zmuszony do haniebnej ucieczki, przy czym część bojowników wysadziła się na polach minowych" - powiedział rzecznik resortu. Według jego słów w starciu zginęło dwóch radykałów, kolejne dziewięć osób zostało rannych. Kijów także poinformował o dwóch ofiarach.
Zobacz też: Propozycja Kuczmy to szansa na przerwanie ognia w Donbasie?
DRL twierdzi, że za prowokacjami stoi dowódca Operacji Połączonych Sił Ukrainy Ołeksandr Syrski, "który zupełnie lekceważy wszystkie rozkazy i inicjatywy prezydenta Zełenskiego". DRL wezwała też wspólnotę międzynarodową, by "nie ignorowała zbrodnicznych działań strony ukraińśkiej".
W tym tygodniu w Kijowie padła propozycja, by ukraińscy żołnierze mieli zakaz otwierania ognia odwetowego w Donbasie. Przeciwnicy polityczni Wołodymyra Zełenskiego scharakteryzowali taką taktykę jako haniebną i zdradziecką.
"Azow" to jeden z batalionów ochotniczych, które były finansowane z prywatnych źródeł i uczestniczyły w operacji wojskowej w Donbasie. Ukraińskie władze oświadczyły później, że w kraju nie powinno być miejsca dla nielegalnych formacji zbrojnych. Batalion, który zdążył przerodzić się w pułk, wszedł więc z skład Gwardii Narodowej. W Rosji przeciwko członkom "Azowa" wszczęto kilka spraw karnych o uprowadzeniu ludzi, nękaniu i użyciu zabronionych środków i metod prowadzenia wojny. Komitet Śledczy wszczął też dochodzenie po ostatnim incydencie.