Jaką grę rozpoczęli Amerykanie na Bliskim Wschodzie? Sputnik zapytał o to Fulvio Scaglione, autora niedawno opublikowanej książki „Syria. Chrześcijanie, którzy poszli na wojnę”.
Żądania Amerykanów nie mają praktycznego uzasadnienia. Kilka tygodni temu Pentagon zaproponował, nawiasem mówiąc, potem wycofał sie z tego, przydzielenie kolejnych 120 tysięcy żołnierzy i wysłanie ich na Bliski Wschód. Stany Zjednoczone mają bazy wojskowe w 13 krajach Bliskiego Wschodu, w których przebywa 54 000 żołnierzy, a ich liczba wzrosła o 30% od 2017 do 2018 roku. Najwyraźniej włoscy żołnierze w regionie są absolutnie niepotrzebni Amerykanom
- uważa ekspert.
— Politycy we Włoszech praktycznie nie mówią o kryzysie w Syrii. Jakie kroki należy podjąć w Rzymie, aby sprzyjały interesom Włoch?
— Stany Zjednoczone próbują teraz ponownie stać się dominującym krajem i robią to dość radykalnie, wstępując w spory z Chinami, Rosją, Europą, Ameryką Łacińską, a ostatnio z Meksykiem, czyli ze wszystkimi wokół. UE przeżywa obecnie trudności gospodarcze i nie ma jednolitego stanowiska w sprawie polityki zagranicznej, a w tej sytuacji Włochy nie mogą występować samodzielnie przeciwko Stanom Zjednoczonym.
— Dziewiątego czerwca wiele włoskich mediów pisało o śmierci piłkarza, „symbolu rewolucji przeciwko Assadowi”. Jednocześnie problem prześladowań chrześcijan w Syrii prawie nigdy nie jest podejmowany, dlaczego?
Nikt nie chce przyznać, że w „wyzwolonym” Iraku chrześcijanie są na skraju wyginięcia, ich liczba spadła do jednej piątej w porównaniu z 2003 rokiem, przed inwazją anglo-amerykańską. Syria ma chrześcijańskie DNA. Chrześcijaństwo, jakim znamy je dzisiaj, pojawiło się w Syrii.
Narodziło się w Jerozolimie i Palestynie, ale to właśnie w Syrii ukształtowało się do obecnego stanu - uważa włoski ekspert.