„Czyste nocne niebo interesuje nie tylko astronomów, ale także wszystkich ludzi, którzy lubią obserwować i cieszyć się majestatem Wszechświata. Dlatego jego degradacja nie tylko zakłóci nasze obserwacje, ale także będzie miała wiele innych negatywnych konsekwencji. Mam nadzieję, że nasze negocjacje z SpaceX pomogą zneutralizować ten problem” - powiedział Jeffrey Hall, jeden z liderów AAS.
Starlink spowodował nie tylko sceptycyzm ze strony światowej społeczności naukowej i komercyjnej, ale także wywołał wiele obaw związanych z faktem, że sondy Starlink obracałyby się wokół Ziemi na rekordowo małej wysokości, niemal dotykając atmosfery. Awaria jednego lub kilku pojazdów, jak obawiają sie krytycy Elona Muska, może prowadzić do bardzo poważnych problemów dla Międzynarodowej Stacji Kosmicznej lub innych sond na niskiej orbicie.
Zobacz też: Elon Musk będzie rozdawać tani Internet z kosmosu
Podobne obawy wyrażali również liderzy American Astronomical Society. Zauważyli, że uruchomienie systemu Starlink zakłóciłoby nie tylko obserwacje optyczne, ale także inne. W szczególności, jak stwierdzili astronomowie, sygnały, z którymi satelity Muska „komunikują się” ze sobą, będą zakłócać działanie zarówno naziemnych, jak i kosmicznych teleskopów radiowych służacych do monitorowania procesów w odległych galaktykach.
Program zapewnienia globalnego dostępu do Internetu Starlink ogłoszony przez SpaceX na początku 2015 roku przewiduje umieszczenie 4425 satelitów na wysokości 1110-1325 km oraz 7518 – na wysokości 335-346 km. Według SpaceX przepustowość internetu wyniesie jeden gigabit na sekundę.
Cała operacja umieszczenia na orbicie wszystkich 12 tysięcy satelitów Starlink potrwa osiem lat. SpaceX zapowiada, że rakiety z satelitami na pokładzie będą startować co 4 tygodnie.