„Przypominamy o wymogu Rady Bezpieczeństwa ONZ, aby wszyscy podejrzani zostali pociągnięci do odpowiedzialności, a wszystkie kraje w pełni współpracowały przy ustalaniu, kto jest za to odpowiedzialny... Wzywamy Rosję do poszanowania i przestrzegania rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ 2166 z 2014 roku i zapewnienia, aby wszystkie osoby, którym przedstawiono oskarżenia i które obecnie znajdują się w Rosji, zostały pociągnięte do odpowiedzialności” – czytamy w oświadczeniu Pompeo.
Według niego Stany Zjednoczone z zadowoleniem przyjmują wyniki międzynarodowego dochodzenia i popierają je.
W środę 19 czerwca Międzynarodowy zespół dochodzeniowo-śledczy ds. zbadania katastrofy Boeinga 777 w Donbasie podał nazwiska czterech podejrzanych w tej sprawie. Są to trzej Rosjanie i jeden Ukrainiec. Zespół śledczy uważa ich za winnych dostarczenia systemu obrony powietrznej „Buk” na stanowisko w Donbasie, a także zestrzelenia malezyjskiego samolotu. Początek procesu w Holandii zaplanowano na 9 marca przyszłego roku.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji nazwało „gołosłownymi” oskarżenia pod adresem kraju ze strony Międzynarodowego zespołu dochodzeniowo-śledczego badającego sprawę katastrofy samolotu MH17.
Tragedia na niebie nad Donbasem
Kijów oskarżył o katastrofę powstańców. Ci odpowiedzieli, że nie mają środków, które pozwoliłyby na zestrzelenie samolotu na tej wysokości.
Dochodzenie prowadzone jest przez międzynarodowy zespół pod kierownictwem Holandii. W jego raporcie stwierdzono, że system obrony powietrznej „Buk”, który zestrzelił Boeinga, został dostarczony z Rosji, a następnie wrócił z powrotem.
Moskwa poinformowała o stronniczości dochodzenia, którego wnioski opierają się jedynie na danych uzyskanych od Ukrainy.
Eksperymenty koncernu „Almaz-Antey”, czołowego przedsiębiorstwa produkującego systemy obrony powietrznej, w tym kompleksy „Buk”, potwierdzają również, że Boeing został zestrzelony z terytorium kontrolowanego przez ukraińską armię. Informacje te zostały jednak zignorowane przez badaczy.
Władimir Putin zaznaczył, że Moskwa może uznać wyniki dochodzenia, jeśli będzie w nim w pełni uczestniczyć.
Ministerstwo Obrony Rosji stwierdziło, że wszystkie pociski omawianego typu zostały rozebrane po 2011 roku.
Rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow wielokrotnie podkreślał, że Moskwa kategorycznie odrzuca oskarżenia o udział w katastrofie.