Według eksperta ta wojna będzie dużo straszliwsza niż konflikt w Syryjskiej Republice Arabskiej.
„W polityce, zwłaszcza w trudnych sytuacjach, jak ta, blef może przerodzić się w poważne działania, dlatego że na pewno pociągnie za sobą blef ze strony przeciwnika i groźby, co spowoduje eskalację kryzysu”- mówi Aleksiej Arbatow. „Dzisiejsze słowa szefa irańskiej komisji ds. polityki jądrowej to bez wątpienia blef. Ale jeśli Europa podniesie ręce i powie, że nie może ryzykować, nie chce narażać się na amerykańskie sankcje i nie jest w stanie utrzymać porozumienia nuklearnego z 2015 roku, trzeba mieć na uwadze, że w Iranie także działają radykalne siły konserwatywne, bardzo zdecydowane, które mogą zechcieć wziąć rewanż. Na pewno i teraz w Teheranie w różnych gabinetach wspominana jest Korea Północna i to, jak wyszła z Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej w 2003 roku, w 2006 roku przeprowadziła próby broni jądrowej i potwierdziła swój status mocarstwa jądrowego. Jej też grozili, gnębili sankcjami, a mimo to wrócili do rozmów i teraz Trump nazywa Kim Dzong Una wspaniałym chłopakiem... Krótko mówiąc szykuje się gęsta polityczna kasza” - uważa ekspert.
Zobacz też: Te decyzje mogą doprowadzić do wybuchu globalnego konfliktu
A jakie mogą być skutki tej wojny?
„Tego nikt nie wie. Wiadomo tylko, że będzie to straszliwa wojna, w obliczu której, nie miejmy złudzeń, zblednie nawet syryjski konflikt. Tym bardziej, że irańskie wojska już walczą w Syrii i Hezbollah ściera się tu z Izraelem... A tam tylko patrzeć jak dojdzie do bezpośredniego starcia Izraela i USA z jednej strony z Rosją, która jest także w Syrii obecna. Trzeba mieć świadomość, że dla Izraela Iran z głowicami jądrowymi to nowy Holokaust, drugie w ciągu pięćdziesięciu lat unicestwienie narodu, tym bardziej że Iran oficjalnie mówił, że Izrael jako państwo musi być zniszczone. Dla USA natomiast to jak na razie duży regionalny problem i nic ponadto" - uważa Aleksiej Arbatow