Wysokość składek da się obliczyć na podstawie założeń do przyszłorocznego budżetu, które właśnie przyjął rząd. Podstawą do naliczania składki jest średnia kwota miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Rządzący uznali, że ma to być aż 5227 zł miesięcznie. 60 procent tej sumy właśnie ma być „bazą” firmowej składki.
Nie jest jeszcze dokładnie znana wartość składki zdrowotnej (jest ona naliczana na podstawie innego wskaźnika), ale nawet bez tej danej wiadomo już, że opłata wyniesie nieco mniej niż 1500 zł. W 2019 roku składka dla przedsiębiorców przekroczyła „magiczną” barierę 1300 zł. I rośnie dalej. Przedsiębiorcy będą musieli zostawić w ZUS okrągłą sumkę niezależnie od tego, jak idzie im interes.
Jak podaje „Forbes”, właściciele biznesu mają dwie możliwości obniżenia swoich składek ZUS. Jedna z nich to tzw. ZUS preferencyjny dostępny tylko dla początkujących przedsiębiorców przez pierwsze dwa lata działalności. W 2020 roku wyniosą one 232,55 zł (również wzrosną w stosunku do obecnych).
Rząd w przyjętych na 2020 rok założeniach „przywali” przedsiębiorcom. Nie ma wątpliwości, że właśnie w ich kieszeniach zamierza szukać pieniędzy. Bo oprócz składek wzrośnie też akcyza na alkohol, opodatkowane zostaną płyny do papierosów elektronicznych, a także działalność przedsiębiorców cyfrowych. Na ulgi liczyć będą mogli młodzi pracownicy, zarabiający przed ukończeniem 26 roku życia. Zapłacą tzw. zerowy PIT.
Spotkało się to ze sprzeciwem środowiska. Konfederacja Lewiatan, BCC, Związek Rzemiosła Polskiego i Pracodawcy RP napisali list do prezydenta i premiera. Dowodzą w nim, że tak znaczący wzrost kosztów pracy odbije się na możliwości zatrudniania wykwalifikowanych pracowników. A to z kolei spowoduje, że odpłyną z rynku.
Jak widać, na 2020 rok rządzący przygotowali sporo atrakcji. Gdy przyjdzie czas rozliczeń z fiskusem, zapłaczą przedsiębiorcy, ucieszą się zaś młodzi i zarabiający pensję minimalną.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.