Na przełomie czerwca i lipca Polskę ogarnęła susza rolnicza, która panuje już na 28% gruntów ornych. Jest to niekorzystna kontynuacja suszy meteorologicznej i hydrologicznej, która panowała w ubiegłym roku.
Polska Amazonia ginie
Tego lata turyści nie mają możliwości wejścia do Narwiańskiego Parku Narodowego i oglądania rozlewisk Narwi, nazywanej też Polską Amazonią, bo w rzeczywistości nie ma czego oglądać: rozlewiska i sama rzeka są na krawędzi wyschnięcia. O tej porze roku jeszcze nigdy nie było tak niskiego poziomu wody, powiedziała „Sputnikowi” rzecznik prasowa Państwowego Gospodarstwa Wodnego na Podlasiu Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz:
Wodowskaz w Nowogrodzie na Narwi wskazuje 37 cm. Jest to najniższy w tym roku odnotowany poziom wody w tej rzece. Przyczyny to ubiegłoroczna susza i brak śniegu, a więc brak roztopów. Obecne wysokie temperatury i brak opadów też nie są sprzyjające. Wody Polskie na bieżąco monitorują sytuację: opracowujemy plan przeciwdziałania skutkom suszy, który ma za zadanie zwiększenie zasobów wodnych kraju, zwiększenie retencji zbiorników wodnych
– poinformowała Agnieszka Giełażyn-Sasimowicz.
Jeśli w najbliższym czasie nie spadnie deszcz, może to grozić suszą nie tylko atmosferyczną, ale również hydrologiczną i rolniczą. Niesie to poważne konsekwencję dla ludzi, gospodarki i przyrody, gdyż przy tak niskich stanach wody w rzekach występuje deficyt tlenu. Pojawia się przyducha ryb. W turystyce susza oznacza zamknięcie szlaków żeglugowych przy poziomie wody od 50 cm.
2,5 miliarda ludzi żyje w krajach, w których występują niedobory wody.
— HEAL Polska (@HEALPolska) 26 czerwca 2019
W Polsce lata 2017-2018 to wielotygodniowe susze i upały, bezpośrednio wpływające na obniżenie plonów, zdrowie i życie mieszkańców. Jak będzie w tym roku? #klimat #zdrowie #zmianaklimatu pic.twitter.com/VoYsU0Ckl7
Ceny na warzywa i zboże rosną
Największe zagrożenie występuje wśród upraw zbóż jarych – suszę odnotowano w 49% gmin. Skutkiem tego może być stopniowy wzrost cen produktów spożywczych. Największy wzrost cen żywności obrazują szczegółowe statystyki inflacji za maj 2019, które wskazują, że warzywa były aż o 22,6% droższe niż w 2018.
Zdaniem Adama Kulpy z gospodarstwa ekologicznego „Stakul” nic nie wskazuje na to, aby w najbliższych miesiącach sytuacja miała ulec zmianie, wręcz przeciwnie.
– Jakie szkody wyrządziła Panu susza?
– Wpływ suszy z całą pewnością jest negatywny, ale jest za wcześnie mówić o tym, czy plony będą niższe o 10-50 czy o 70 procent. Gospodarstwo ma dosyć dużą rozpiętość: są uprawy i miejsca w gospodarstwie, gdzie deszczu spadło mniej albo więcej. Na przykład ziemniaki są bardziej wrażliwe na wodę niż żyto, w nich już widać bardzo negatywny wpływ suszy. Krzaki są bardzo niskie, więc próba wykopania młodych ziemniaków u mnie w gospodarstwie na początku lipca się nie powiodła.
– Jakie kroki zamierza Pan podjąć, aby zredukować straty spowodowane żywiołem?
Po pierwsze - należałoby jakoś zatrzymać wodę na polach, na przykład spiętrzyć rowy – teraz mają 3-3,5 metra, powinny być płytsze. To dobrze wpływa, jak wiosną spadają obfite deszcze, ale źle wpływa, kiedy mamy taką sytuację jak w ciągu 5 ostatnich lat. Problem jest taki, że są spółki wodne, które o tym decydują. Muszę otrzymać zezwolenia i zgody wodno-prawne, aby poprawić tę sytuację na własnych polach. Druga rzecz, którą możemy zrobić, to zmniejszyć drenaż wody, mieć więcej pokryw zielonych (m.in. chwastów). Obecnie deszczówka zbyt szybko spływa i nie ma jak się w tej ziemi utrzymać.
Trzecią rzeczą, którą dałoby się zrobić, to mieć więcej drzew na polach. Woda po deszczu zostanie przynajmniej w liściach i krzewach. Przecież część deszczu pochodzi z tej ziemi, na którą spada, i na której wszystko rośnie. Czyli drzewa w pewnym stopniu generują dodatkowy deszcz. A tendencja jest taka, żeby pola były jak najbardziej puste.
– Jakie konsekwencje będzie miał deficyt wody dla odbiorców produkcji rolnej?
Żywność będzie drożała z roku na rok czego byśmy nie robili, ponieważ mamy taki typ gospodarowania i tak skonstruowane rolnictwo. Czy to będzie dwukrotny wzrost, czy trzykrotny, czy pięciokrotny w perspektywie 10-20 lat – nie wiem tego. To dotyczy zarówno zbóż, jak i mięsa, które dziś są tanie. Mięso jest w tej chwili tańsze niż 20 lat temu, to jest nie do pomyślenia.
– Czy rząd będzie w jakiś sposób wspierał rolników? Сzy są przewidziane dotacje?
– Nie do końca zgadzam się z tą inicjatywą: plony są mniejsze, ale generalnie każdy rozsądny rolnik powinien dywersyfikować swoje uprawy oraz dostosowywać się do tego, jaki to jest rok – płodny czy chudy – i wykorzystywać sytuację, gdy ceny są wysokie. Moim zdaniem organy samorządowe powinny skupić się na długoterminowych działaniach, na przykład przedwczesnym zagospodarowaniu wody. Nie uważam, że jakiekolwiek dopłaty z tytułu suszy albo inne tego typu mechanizmy są działaniem skutecznym. Wręcz przeciwnie, usprawiedliwiają nieudolność rolników. Z mojej perspektywy takie działania są negatywne – podsumował Adam Kulpa.