W rozmowie z PAP Jarosław Kaczyński wyraził zdanie, że Szydło przypłaciła stanowiskiem za to, że jest przedstawicielką chrześcijańskiego kraju i wyznaje chrześcijańskie wartości. Przy okazji wyszło na jaw, że w sprawie jej kandydatury zawarto wcześniej porozumienia na najwyższym szczeblu, co jednak wymknęło się spod kontroli.
Przypomnijmy, Beata Szydło kandydowała na stanowisko szefowej komisji zatrudnienia i spraw społecznych Parlamentu Europejskiego. W poniedziałek w tajnym głosowaniu po raz drugi przegrała – było 19 głosów za, 34 przeciw, 2 osoby wstrzymały się od głosu.
(…) Tuż po tym głosowaniu zadzwoniła do niego (premiera Morawieckiego – red.) kanclerz Niemiec Angela Merkel z przeprosinami, wyrazami zdumienia i szoku po tym, co się stało. Zapewniała, że wszyscy przedstawiciele Europejskiej Partii Ludowej głosowali za kandydaturą pani premier – powiedział prezes PiS.
Według Kaczyńskiego w UE doszło do poważnego rozprężenia, co jest zjawiskiem złym, bo mamy do czynienia z „ostrą ofensywą lewicy”.
- Sądzę, że w przypadku Beaty Szydło był tu repulsywny odruch wobec osoby, której system wartości jest inny niż bardzo wielu obecnych parlamentarzystów – zarówno z formacji skrajnie lewicowych, jak i liberalno-lewicowych. To wygląda na powtórkę ze sprawy Rocco Buttiglione, który przed laty był kandydatem Włoch na stanowisko unijnego komisarza. Przed głosowaniem przyznał się do konserwatywnych, chrześcijańskich wartości, jakie wyznawał, czego skutkiem było to, że nie został wybrany na to stanowisko – twierdzi Kaczyński, dodając, że Polska w kwestii wartości jest w zupełnie innym miejscu niż bardzo dużo krajów europejskich.