Teraz naukowcy z Narodowego Uniwersytetu Australii poinformowali, że to ciało niebieskie jest ogarnięte „kaszlem” i wysyła „fale uderzeniowe” do otaczającej je przestrzeni. Jest to czerwony olbrzym T Ursae Minoris (lub po prostu T UMi), mający około 1,2 miliarda lat, który na początku swojego życia był około dwa razy większy niż Słońce, a teraz jego jądro wyczerpało cały wodór, pozostawiając tylko węgiel i tlen.
T UMi znajduje się na etapie ewolucji gwiezdnej, znanej jako bezobjawowa gałąź olbrzymów: wszystkie gwiazdy, które pod względem masy były znacznie większe niż Słońce, przechodzą przez nią.
Naukowcy wyjaśnili, że na poprzednim etapie powłoka rdzenia stopiła hel w węgiel. Następnie powstała powłoka z wodoru, która zaczęła łączyć się z resztkami helu i stworzyła jego skorupę, aż do zapłonu i ponownie utworzyła węgiel. Taki proces nazywany jest impulsem termicznym, występuje raz na 10 000–100 000 lat i może trwać do kilkuset lat.
Według wcześniejszych badań, wahania jasności T UMi utrzymywały się na stałym poziomie do 1979 roku, ale od tego czasu zaczęły się one powtarzać coraz częściej.
Według australijskich astronomów, których praca została opisana w „The Astrophysical Journal”, w ciągu ostatnich 30 lat czerwony olbrzym znacznie zmniejszył swoją wielkość, jasność i zaczął się ochładzać. W rezultacie, jak przewidują eksperci, wahania wyczerpią gwiazdę tak bardzo, że skurczy się do białego karła.
Kierowniczka badań Meridith Joyce zauważyła, że przez następne 30–50 lat astronomowie będą nadal monitorować ewolucję T Ursae Minoris, aby potwierdzić lub obalić ich przewidywania dotyczące naszej gwiazdy.