„To bardzo niebezpieczne, dlatego że w ramach takiego systemu małe państwa nie są w istocie rzeczy niezależne. Taki system wielokrotnie prowadził do wojen w Europie” – uważa Stoltenberg.
Według niego „wszystkie kraje europejskie mają prawo wybierać swoją własną drogę i to, częścią jakich umów w sferze bezpieczeństwa pragną być”. Sekretarz generalny NATO przywołał w tym miejscu Czarnogórę i Macedonię Północną.
Wcześniej szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oświadczył, że pod naciskiem Waszyngtonu państwa Sojuszu współuczestniczą w agresywnej, antyrosyjskiej polityce, zwiększają wydatki na potrzeby wojskowe, Sojusz zwiększa obecność wojskową u granic Rosji i Białorusi, co „zwiększa ryzyko niezamierzonych incydentów i prowadzi do eskalacji napięcia wojskowo-politycznego”.
W ostatnich latach Rosja mówi o bezprecedensowej aktywności NATO u swoich zachodnich granic. NATO mnoży inicjatywy i nazywa je „powstrzymywaniem rosyjskiej agresji”.
Moskwa wielokrotnie wyrażała zaniepokojenie zwiększaniem sił Sojuszu w Europie. Rzecznik prasowy prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow mówił wcześniej, że Rosja nie stanowi dla nikogo zagrożenia, ale nie będzie też bierna wobec działań zagrażających jej interesom.
Prezydent Władimir Putin zauważył w kontekście oskarżeń o agresywne zachowanie, że wszystko to „rozmowa na korzyść biednych”. Putin podkreślił, że aktywność lotnictwa wojskowego państw NATO na Morzu Bałtyckim jest znacznie wyższa od aktywności Rosjan. Rosyjski przywódca przypomniał, że USA wydają na obronę więcej, niż wszystkie państwa świata.