Wczoraj Europejski Trybunał Sprawiedliwości z powództwa Polski uchylił decyzję Komisji Europejskiej z 2013 roku. Zgodnie z tą decyzją Gazprom uzyskał dostęp do 90% przepustowości gazociągu Opal (kontynuacja lądowa gazociągu Nord Stream na terytorium Niemiec). Sąd uznał, że pełny dostęp do gazociągu może ograniczyć tranzyt rosyjskiego gazu przez Polskę i że swoją decyzją Komisja Europejska naruszyła zasadę solidarności energetycznej UE.
Tym mnie mniej, w środę wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej do spraw unii energetycznej Maroš Šefčovič na konferencji w Brukseli podkreślił, że Komisja Europejska nie podjęła jeszcze konkretnych działań w celu obniżenia wykorzystania przez Gazprom gazociągu Opal.
Nie mówimy teraz o środkach wykonawczych. Z prawnego punktu widzenia po decyzji sądu UE wróciliśmy do sytuacji z 2009 roku (kiedy Gazprom, zgodnie ze standardami UE, mógł wykorzystać tylko 50% zdolności Opal - red.). Ale decyzja została podjęta dopiero wczoraj. W przypadku jakichkolwiek konkretnych działań ze strony Komisji musimy je najpierw przeanalizować, aby podjąć środki w ramach naszych zobowiązań prawnych
- powiedział Šefčovič, komentując fakt, że od wczoraj, według europejskich statystyk, poziom dostaw gazu przez Opal pozostaje bez zmian.
Publikacja zaznacza, że decyzja w sprawie Opalu była nieoczekiwana, ponieważ na początku 2018 roku sąd odrzucił pozew polskiej spółki PGNiG. On również opierał się na założeniu, że pełny dostęp Gazpromu do Opalu może ograniczyć tranzyt gazu przez Polskę, ponieważ strona rosyjska po prostu przerzuci wolumen na Nord Stream.
Umowa na tranzyt gazu między Rosją a Ukrainą wygasa z dniem 31 grudnia 2019 roku. Do tego czasu Moskwa planowała uruchomienie gazociągów Nord Stream 2 i Turkish Stream, które omijałyby Ukrainę. Rosja napotkała jednak na problemy z ukończeniem budowy Nord Stream 2 z powodu oporu Danii, w wyniku czego ukończenie gazociągu w tym roku stanęło pod znakiem zapytania.
Moskwa i Kijów negocjują nowy kontrakt. Ukraina i UE nalegają na nową dziesięcioletnią umowę, jednak Gazprom planował zawrzeć krótką umowę tranzytową z Ukrainą na okres od jednego do trzech lat. W tym czasie firma byłaby w stanie ukończyć Nord Stream 2 i Turkish Stream. Ale na tle orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości strona rosyjska nie może już być pewna, że Gazprom będzie mógł wykorzystać nowe moce, nawet jeśli je dokończy.