Według Tully’ego on sam dowiedział się, kim jest jego sąsiad, od dziennikarza „Daily Beast”, który zapukał do nich dzień wcześniej.
Potem poszedł do domu sąsiadki i przestraszył ją. Zadzwoniła, powiedziała, że jakaś nieznana osoba zadaje pytania na temat sąsiadów. Powiedziałem, że dopiero co był u mnie i to tylko dziennikarz. Ona i jej mąż rozmawiali z nim – wspomina mężczyzna.
Ci sąsiedzi powiedzieli również, że dziennikarz siedział w samochodzie i czekał na przyjazd Rosjan wieczorem.
„Oni (rosyjska rodzina – red.) zobaczyli go, weszli do domu i po 15 sekundach wyjechali dwoma samochodami. I to wszystko” – mówi Tully.
Sąsiedzi, na których się powołuje, w odpowiedzi na próbę kontaktu korespondenta Sputnika nie otworzyli drzwi. Ktoś podniósł zasłonę, ale nikt nie wyszedł.
Wcześniej CNN, powołując się na źródła w amerykańskiej administracji, poinformował, że amerykańskie agencje wywiadowcze w ramach tajnej operacji w 2017 roku wywiozły z Rosji swojego informatora bliskiego rosyjskim władzom. Według doniesień mediów stało się to po spotkaniu Siergieja Ławrowa i ówczesnego ambasadora Rosji w Stanach Zjednoczonych Siergieja Kislaka z Donaldem Trumpem.
Opublikowano również dane, że Smolenkow rzekomo pracował w zarządzaniu sprawami prezydenta, ale zaprzeczono tej informacji. Sputnik nie dysponuje oficjalnym potwierdzeniem, że chodzi o Smolenkowa.