Do teraz można je wszędzie znaleźć, spoczywa na nich klątwa, bo nie udało się pozbyć „dziedzictwa Rosji”. Jedno z takich „haniebnych miejsc” znajduje się naprzeciwko domu burmistrza gminy Zeithain Ralpha Hanzela.
„Po wycofaniu wojsk w naszej dyspozycji znalazło się 300 hektarów koszar. Zburzyliśmy je, zasadziliśmy las, zbudowaliśmy elektrownię słoneczną. Reszta ruin jest chroniona jako zabytki” – wyjaśnił.
Departament Ochrony Zabytków ma nadzieję, że uda się je odremontować. Ale nikt nie wie, kto powinien się tym zająć. Dlatego do tej pory nikt ich nie rusza. Burmistrz miasta Königsbrück skarży się: „Z powodu ustawy o ochronie zabytków nie możemy wszystkiego zburzyć. Inne ruiny znajdują się w prywatnych rękach, oczekują na naprawę lub są na terenie rezerwatu”.
W lokalnych bunkrach, które były używane do wystrzeliwania pocisków RSD-10, zamieszkały nietoperze. „Bild” pisze, że nie ma pieniędzy na rozbiórkę i usuwanie gruzu z tych „betonowych gigantów”.