Z takim oświadczeniem wystąpił były ambasador USA w Omanie Gary Grappo – podaje CNBC.
Grappo powiedział, że kierownictwo królestwa będzie musiało wyjaśnić, jak to możliwe, że doszło do tego rodzaju ataku na kluczową w produkcji ropy infrastrukturę.
Według danych Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem (SIPRI) w 2018 roku Rijad wydał na obronę 67,6 miliardów dolarów. Pod tym względem ustępuje on tylko USA i Chinom.
Grappo, zajmujący też kierownicze stanowiska w ambasadach USA w Rijadzie i Bagdadzie, przyznał, że nie tak łatwo zauważyć podlatujące drony, ale to nie pierwszy tego typu atak. Dlatego, przekonuje Grappo, saudyjscy wojskowi powinni byli przewidzieć możliwość takiego ataku.
Pożar, do którego doszło na skutek ataku, poważnie uszkodził infrastrukturę, co spowodowało dwukrotny spadek wydobycia ropy w Arabii Saudyjskiej, a ceny ropy odnotowały najwyższy od 30 lat poziom. Odpowiedzialność za atak wzięli na siebie jemeńscy powstańcy Huti, ale USA są zdania, że atakiem kierował Iran. Teheran odrzuca jakikolwiek związek z atakami.