„Jestem pewien, że bez udziału USA tego konfliktu nie da się uregulować” - oświadczył Łukaszenka we wtorek w Mińsku w czasie spotkania z zastępcą sekretarza stanu USA Davidem Halem.
Według Łukaszenki „to podstawowe reguły dyplomacji: jeśli u negocjatorów coś się nie udaje, to należy angażować nowe siły, muszą się pojawiać nowe idee”.
Myślę, że USA mogłyby przyczynić się do uregulowania tego konfliktu
- zakończył białoruski lider.
Wcześniej prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na spotkaniu z Boltonem oświadczył, że Kijów byłby zadowolony, gdyby USA dołączyły do „formatu normandzkiego” (Francja, Niemcy, Rosja i Ukraina).
W kwietniu 2014 roku władze Ukrainy rozpoczęły operację wojskową przeciwko proklamowanym w trybie jednostronnym ŁRL i DRL. Według ostatnich danych ONZ konflikt pochłonął około 13 tysięcy osób.
Problem uregulowania ukraińskiego konfliktu omawiany jest w czasie rozmów w różnych formatach, zwłaszcza w „formacie normandzkim”. Warszawa proponowała przeniesienie rozmów do „formatu genewskiego”, czyli przy udziale USA i Polski jako państwa sąsiadującego z Rosją i Ukrainą. Jednak ustalenia o zawieszeniu ognia udało się osiągnąć dopiero w Mińsku, w toku spotkań grupy kontaktowej przy pośrednictwie Rosji i OBWE.
Nowy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski niejednokrotnie podkreślał, że jego kluczowym zadaniem na stanowisku głowy państwa jest zakończenie konfliktu w Donbasie. Stały przedstawiciel Rosji na rozmowach w Mińsku Boris Gryzłow uważa natomiast, że nowe władze w Kijowie nie realizują obietnic przestrzegania rozejmu.