Europejska Rada Stosunków Zagranicznych (European Council on Foreign Relations, ECFR), między innymi, pytała respondentów o ich stosunek wobec ewentualnego konfliktu pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Rosją w 12-punktowym badaniu. Większość krajów zajęła neutralne stanowisko (nie poparłaby żadnej ze stron konfliktu). Wyjątkiem była Polska, gdzie jedna trzecia respondentów opowiedziała się po stronie USA, a tylko 45% zajęło neutralne stanowisko, podczas gdy w innych krajach różnica była znacznie wyższa. Podobne pytanie zadano o ewentualny konflikt pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi – wyniki były podobne.
Sputnik zwrócił się do socjologa i publicysty, byłego posła do Parlamentu Europejskiego, profesora Jana Kellera z pytaniem, czy takie pytania w badaniach są na miejscu i dlaczego naukowcy celowo stawiają kraje w hipotetycznym konflikcie. Czy badacze stosują stereotypowe myślenie w swoich pytaniach?
Profesor Keller zakwestionował znaczenie takich badań i cele realizowane przez organizatorów.
Myślę, że takie „ankiety” są bardzo niebezpieczne. Sprawiają wrażenie, że ewentualna trzecia wojna światowa będzie jak mecz piłki nożnej lub hokeja, gdzie każdy może wybrać, któremu z uczestników będzie kibicował – powiedział socjolog.
„W przypadku globalnego konfliktu i biorąc pod uwagę lokalizację Republiki Czeskiej, obywatele nie będą mieli wystarczająco dużo czasu, aby zdecydować, która z walczących stron jest im bliższa. Gdyby nie było konfliktu nuklearnego, byłoby więcej czasu. Według niektórych ekspertów wojskowych to, co pozostało z armii czeskiej, może przez kilka dni chronić terytorium wielkości jednego regionu. W takim przypadku opinia ludności cywilnej nie będzie miała znaczenia” – powiedział ekspert.
Z tego powodu, według niego, badanie nie ma znaczenia: „Współczuję badaczom, którzy w czasie pokoju poświęcają swoje wysiłki na takie badania. Myślę jednak, że rozumieją, że gdyby wybuchła wojna, nie byliby w stanie ocenić i sprzedać swoich badań”.
Polacy zdecydowanie po stronie USA
Podobnie jak większość respondentów z innych krajów, mieszkańcy Czech i Słowacji zasadniczo zajęli neutralne stanowisko w sprawie możliwego konfliktu – 59% Czechów i 65% Słowaków zachowałoby neutralność w konflikcie pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Rosją. Istnieją jednak różnice między sąsiednimi państwami: 23% Czechów i 6% Słowaków poprze Stany Zjednoczone. Natomiast 9% Czechów i 20% Słowaków będzie po stronie Rosji. Zapytaliśmy socjologa, o czym świadczą te liczby.
Według profesora Kellera badacze nieprawidłowo zadali pytanie, ponieważ nie wiadomo, co pociąga za sobą poparcie jednej ze stron.
Nie jestem pewien, czy respondenci w ogóle rozumieli pytanie. Co tak naprawdę oznacza „wspierać jedną czy drugą stronę”? Czy to oznacza, że pójdą na front? To chcę wiedzieć. Mój oddział, do którego muszę dołączyć w razie konfliktu, znajduje się na Słowacji. Wątpię, czy mnie tam przyjmą i nie wiem, czy są tam jeszcze koszary – wyjaśnił ekspert.
Na zakończenie, zapytaliśmy profesora Kellera, dlaczego pojawiają się takie badania dotyczące konfliktów. Czy możemy powiedzieć, że powodują lęk przed hipotetyczną sytuacją? Według profesora Jana Kellera organizator badania najwyraźniej nie zna odpowiedzi na to pytanie.
„Nie wiem, z jakich funduszy zapłacono za badanie, ale ktoś po prostu chciał zarobić pieniądze. Oczywiście, nie kupią mundurów (na podstawie tych badań – red.), bowiem socjologowie nie mają dużego doświadczenia w sprawach wojskowych” – powiedział profesor Jan Keller.
Rada ECFR, z siedzibą w Berlinie i biurami w 6 innych stolicach europejskich, została założona w 2007 roku przez brytyjskiego politologa i pisarza Marka Leonarda. Według strony internetowej poświęcona jest „niezależnym badaniom europejskiej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz stanowi platformę wymiany poglądów pomiędzy wpływowymi osobami i aktywistami”. Organizacja była wspierana w szczególności przez fundacje Open Society należące do George'a Sorosa.