Ale nie chce zdradzić, czego dotyczył spór z Facebookiem. Ministerstwo Cyfryzacji uruchomiło w grudniu ubiegłego roku usługę, pozwalającą odwołać się od decyzji Facebooka o usunięciu wpisu czy nałożeniu blokady. Porozumienie w tej sprawie zostało podpisane przez ministra cyfryzacji Marka Zagórskiego z przedstawicielami portalu 28 listopada ubiegłego roku. Według medialnych informacji, od tego czasu skarg na „złego Fejsa” wpłynęło 750. To sporo!
Na czym to polega?
Z usługi można skorzystać, jeśli użytkownik odwoła się wcześniej od decyzji o usunięciu profilu czy treści korzystając z narzędzi udostępnionych przez FB, a portal odrzuci to odwołanie lub nie odpowie na nie w ciągu 72 godzin. Po interwencji ministerstwa, portal jest zobowiązany zająć się zgłoszeniem raz jeszcze – i to niezwłocznie.
Facebook zablokował Ci konto?🙁 Pomożemy Ci się odwołać!💪 Polska🇵🇱 jest pierwszym krajem, w którym internauci mają możliwość odwołania się od decyzji o blokadzie treści. Jeśli chcesz skorzystać z tej opcji, wejdź w link! https://t.co/9lRPiWMmus pic.twitter.com/wEjgtJrXHs
— 10. Adam Andruszkiewicz (@Andruszkiewicz1) January 24, 2019
Wiceminister Adam Andruszkiewicz pozytywnie miał rozpatrzyć 183 zgłoszenia. 203 odrzucono, natomiast pozostałe zgłoszenia nadal oczekują na decyzję Facebooka.
Komu przywrócono konta?
Sam miał fałszywe konto?
Taką tezę postawił jakiś czas temu wobec walczącego z „fejkami” ministra tygodnik „Newsweek”. Tygodnik opisał szczegółowo, w jaki sposób namierzył facebookowy profil, który natychmiast skojarzył się z osobą sekretarza stanu w Ministerstwie Cyfryzacji.
Andruszkiewicz odżegnywał się od fałszywych tożsamości, natomiast chwilę po publikacji pisma, na rzeczonym koncie „Kamila Sawickiego” zaczęły się przeróżne ruchy ze zmianą danych włącznie. Ostatecznie konto dezaktywowano, a sam Andruszkiewicz nie odpowiedział wprost na pytanie, czy miał cokolwiek wspólnego z profilem namierzonym przez dziennikarzy.
Troll?
A można było na nim znaleźć naprawdę ciekawe wpisy. W kilku dyskusjach, które „Newsweek uwiecznił na screenach, możemy zaobserwować wymianę komentarzy między „Sawickim” i Andruszkiewiczem we własnej osobie. Czasem naprzemiennie odpowiadali nawet na pytania innych internautów, którzy brali udział w dyskusji.
„Kamil Sawicki” miał również zebrać na swoim profilu „gratulacje” z okazji „przewodzenia organizacją”. Stało się to, jak udowadnia „N” dokładnie wtedy, gdy Andruszkiewicz (który miał również kłopoty ze śledztwem wokół rzekomego fałszowania podpisów na listach) został szefem Młodzieży Wszechpolskiej. Czy to przypadek..? Czy może kilka razy minister po prostu zapomniał się przelogować?
Niezmiernie nas ciekawi, kto może liczyć na przychylność ministra w przypadku niezgody na decyzję administratorów Facebooka i jak duży procent rozpatrzonych zgłoszeń wpłynął od pokrzywdzonych, którzy udostępniali jawnie prawicowe treści. Zwłaszcza, że gigant jakiś czas temu wprowadził surową politykę dotyczącą mowy nienawiści, a bany dla kont narodowo-patriotycznych profili nie były na portalu rzadkością.