W 2018 roku pracownik pojawił się w biurze 10 razy, a do tego czasu opuścił 400 dni roboczych w 2016 i 2017 roku. 9 marca 2018 roku zakład zwolnił pracownika za niestawienie się w pracy i nieokazanie zwolnień chorobowych. Zwolnienie pracownik zaskarżył w Komisji ds. Stosunków Pracy.
Przedstawicielka komisji Davnet O’Driscoll stwierdziła, że decyzja o zwolnieniu została podjęta z poszanowaniem prawa. Zakład przy tym przyznał, że „nieobecność pracownika w miejscu pracy nie była monitorowana tak dokładnie, jak powinno być w danym przypadku”.
Mężczyzna pracował w zakładzie od 2006 roku i przez cały ten okres wiele razy nie stawiał się na miejscu pracy, a przy tym nigdy nie okazywał zwolnień lekarskich. W rezultacie wypłacono mu 19 tysięcy euro za te dni, kiedy de facto nie pracował.
W październiku 2017 roku pracownik działu kadr kontaktował się z pracownikiem, żeby zaprosić go na rozmowę dyscyplinarną, ale mężczyzna na nią nie przyszedł. Kiedy zjawił się w pracy, rozmowa została mimo wszystko przeprowadzona.
Niską frekwencję pracownik wytłumaczył stresem, depresją i osobistymi dramatami. Obiecał się poprawić i poprosił o jeszcze jedną szansę.
Jak mówi adwokat mężczyzny, jego lekarz oświadczył, że Irlandczyk cierpiał na zły nastrój i lęki.