Nieprzyjemny zapach ciągnie się zarówno za poprzednim jej szefem, Krzysztofem Kwiatkowskim, jak i obecnym, Marianem Banasiem, który sprawuje tę funkcję zaledwie od kilku tygodni.
#AferaBanasia
Na Twiterze krąży już taki hasztag. W niedzielę rano wybuchła medialna bomba, którą odpalił „Superwizjer” TVN. Okazało się, że obecny szef NIK był właścicielem 400-metrowej kamienicy w Krakowie Podgórzu, w której działalność prowadziła podnajmująca budynek firma. Prowadziła biznes polegający na wynajmowaniu pokoi na godziny bez wydawania paragonów.
Materiał @SUPERWIZJER_TVN miażdżący‼️. Dymisja Banasia to oczywista oczywistość. Pytanie o odpowiedzialność tych którzy kogoś takiego zrobili Min.Finansów a potem szefem NIK.Tylko ludzie głęboko zdegenerowani mogli wybrać takiego człowieka na ważne funkcje. Patologia‼️ https://t.co/GVdhbtkAxV
— Marcin Kierwiński (@MKierwinski) September 21, 2019
O oświadczenia majątkowe”Pancernego Mariana”pytałam w grudniu 2018 r.Już wtedy @CBAgovPL prowadziło”analizę” oświadczeń #Banaś.a
— Iza Leszczyna✌️🇵🇱 (@Leszczyna) September 21, 2019
Minął rok,a #PiS pozwolił Banasiowi ukryć się za immunitetem Przezesa @NIKgovPL,czyli #państwoPiS w pigułce👇@SUPERWIZJER_TVNhttps://t.co/Vh8ZDeRrHF pic.twitter.com/lRKbcZziUf
Po ujawnieniu materiału przez TVN, Banaś uciekał przed prasą. Wydał oświadczenie, w którym zapowiedział pozew, a także stwierdził, że nic nie wiedział o charakterze działalności prowadzonej w jego kamienicy. Powiedział też, że nie jest już jej właścicielem. Jednak prawda jest taka, że podpisał jedynie przedwstępną umowę sprzedaży (właśnie z właścicielem firmy podnajmującej budynek), lecz do właściwej transakcji nie doszło. PiS przekonuje, że nic takiego właściwie się nie stało, porównuje tę sprawę do „afery Kropiwnickiego”.
Czy służby wiedziały o tym procederze?
Opozycja twierdzi, że tak. Kontrola majątku Banasia prowadzona przez CBA trwała bowiem od lutego. Banaś na przełomie sierpnia i września został jednak bez żadnych problemów rekomendowany na szefa Izby. Andrzej Stankiewicz, dziennikarz Onetu, uważa, że to dlatego, że Banaś ma nad sobą parasol ochronny rozłożony przez życzliwego Mariusza Kamińskiego, któremu miał pomagać jeszcze za czasów swoje pracy w służbie celnej. Taką tezę postawił w programie „Loża prasowa” w TVN24 z 22 września.
.@wlodekczarzasty w @SniadaniewPN: Pan #Banaś przed objęciem stanowiska Prezesa @NIKgovPL powinien zostać poddany kontroli przez służby. Z doniesień medialnych nt. pana Banasia można odnieść wrażenie, że tej kontroli nie było.
— Lewica (@__Lewica) September 22, 2019
Superwizjer w TVN 24 pokazał twarz kolejnego członka pisowskiej elity: Mariana Banasia,wybranego własnie przez pisowską większość na prezesa NIK! Łatwo zrozumieć dlaczego PIS chce,by wszystkie media były "polskie" czyli pisowskie."Polonizacja" to upartyjnianie firm.PIS-KOMUNA. https://t.co/tmLLToC4Kn
— Leszek Balcerowicz (@LBalcerowicz) September 22, 2019
Obejrzałem Superwizjera TVN.
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) September 21, 2019
Materiał jasny w konkluzjach, ale nie aż tak jasny w sferze dowodów. Jednak - jeśli prezes Banaś - jest wciąż właścicielem kamienicy, w której kwitnie biznes "pokój na godzinę" bez paragonu - to kompromitacja.
Ciekawe jak służby ankietowały Banasia?
Grzegorz Schetyna domaga się odwołania szefa NIK.
- Jeżeli nie będzie tej dymisji, o którą będziemy się dopominać codziennie, do końca kampanii wyborczej, a także po niej, jeżeli jej nie będzie, to znaczy, że PiS, Kaczyński i Morawiecki, mają wiele do ukrycia. Jeżeli mianują taką osobę na szefa Najwyższej Izby Kontroli, to znaczy, że są częścią tego patologicznej i mafijnego układu i z tym układem skończymy 13 października – zapewnił szef PO podczas konwencji partii.
Afera Kwiatkowskiego
We wrześniu 2017 prokuratura zarzuciła Kwiatkowskiemu - wtedy prezesowi Najwyższej Izby Kontroli - popełnienie przestępstw nadużycia władzy w związku z postępowaniami konkursowymi na stanowiska w NIK. Proces trwa od sierpnia 2018.
Kwiatkowski zrezygnował z funkcji, ponieważ zamierza startować w wyborach do Senatu. Natomiast broni się w mediach, twierdząc, że prokuratura przedstawiła nieprawdziwe zarzuty, przygotowując je pod z góry założoną tezę".
- Prokurator zgłosił dziesiątki świadków, także takich, którzy w internecie dowiedzieli się o nieprawidłowościach w Najwyższej Izbie Kontroli. Rozumiem, że celem prokuratury jest prowadzenie tej sprawy tak, żeby trwała ona dekady, bo już nawet nie miesiące, czy lata – mówił w programie „Rozmowa Piaseckiego” w TVN24.
Z kolei prokuratura powołuje się na nagrania z rozmów byłego posła i szefa klubu PSL Jana Burego z Kwiatkowskim, z których wynikać miało „ustawianie” konkursów w Izbie. Obaj nagrani twierdzą, że nie złamali prawa.
Gdyby nie NIK, wiele patologii polskiego państwa nie ujrzałoby światła dziennego. Szkoda, że prawdopodobnie dotyczy to również jej szefów, którzy powinni być bez skazy.