O sprawie informuje RMF FM. 28-letni Hindus sam zgłosił się do placówki Straży Granicznej w Warszawie, by złożyć wniosek o ochronę międzynarodową. I przypadkiem okazało się, że nosi przy sobie polski dowód osobisty, który nie należy do niego. Mężczyzna, pracownik baru z kebabem, wyjaśnił, że dostał dokument tożsamości kilka miesięcy temu od klienta, który nie miał czym zapłacić za ulubione danie. Zostawił więc Hindusowi swój dowód osobisty – przekazuje rzecznik prasowa Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej ppor. Dagmara Bielec-Janas. Podczas kontroli okazało się, że dokument figuruje w Systemie Informacyjnym Schengen jako przedmiot podlegający zatrzymaniu. A Hindus może mieć teraz problemy, gdyż postawiono mu zarzut przywłaszczenia dokumentu tożsamości należącego do innej osoby.
Przypomnijmy, w krajach unijnych niedawno weszły w życie nowe przepisy dotyczące ochrony danych osobowych. Praktyka zostawiania w depozycie dokumentu tożsamości to już czyn karalny, zgodnie z przepisami RODO. Nikt nie ma prawa żądać pozostawienia w zamian za towary lub usługi dokumentu tożsamości właścicielowi inwentarza.