W razie ewentualnego konfliktu, na wypadek którego przecież są szkolone polskie maszyny, tak łatwa dostępność danych pilotów może poważnie zaszkodzić Polsce – F-16 można będzie bez problemu uziemić, szkodząc np. zdrowiu pilotów – pisze Gazeta Prawna.
„Dla potencjalnego przeciwnika to prezent. Najprostszym sposobem unieruchomienia wartych miliardy złotych samolotów jest po prostu eliminacja czy zaszkodzenie zdrowiu pilotów tuż przed konfliktem. To prostsze i tańsze niż walka w powietrzu” – czytamy w publikacji.
Nieostrożne zachowanie w sieciach społecznościowych i mediach
Ambasada USA w Warszawie w 2014 roku zamieściła na portalu społecznościowym mikołajkowe zdjęcie polskich pilotów F-16 na szkoleniu w Arizonie. Z publikacji można dowiedzieć się kim są – wymieniono ich z imienia i nazwiska. Post miał kilkadziesiąt udostępnień. Kiedy tematem zainteresowały się media, wpis usunięto.
Dwa kolejni piloci występowali w jednym z programów telewizji śniadaniowej, wprawdzie pod pseudonimami, ale to tyle jeśli chodzi o zabezpieczenia. Dla chcącego nic trudnego, nagranie jest dostępne w internecie, ich tożsamość można bez problemu ustalić. GP zaznacza, że łącznie pilotów F-16 Polska posiada ok. 70, samoloty stacjonują nie w dziesiątkach, a zaledwie dwóch bazach w kraju. Krąg poszukiwań zupełnie się zawęża.
Jeszcze więcej informacji „wypłynęło” w związku z eskortowaniem przez dwa F-16 w 2011 roku boeinga, którym kierował kapitan Wrona (awaryjne lądowanie). Do wiadomości publicznej trafiły, i nadal są dostępne, informacje o pilotach i ich rodzinach. Publikacja podkreśla, że ktokolwiek może w ciągu godziny zebrać dane nt. kilkunastu polskich pilotów F-16. Hipotetycznie więc doświadczony researcher zbierze informacje na temat całego składu.
„(…) dziś, gdy młodym żołnierzom powie się, że mają zostawić komórki w jednostce, bo ruszamy na poligon, część z nich traktuje to jako zamach na swoją wolność osobistą” – mówi rozmówca.
Inne słabe punkty Polski
O sile każdego systemu decyduje najsłabszy element – mówi w rozmowie z GP płk Grzegorz Małecki, były szef Agencji Wywiadu i wieloletni funkcjonariusz Urzędu Ochrony Państwa. - By dobrze zbudować silny system bezpieczeństwa, trzeba do tego podejść kompleksowo. My skupiamy się na tym, co jest widowiskowe, a zaniedbujemy człowieka. 95 proc. ataków hakerskich zostaje zrealizowane przez błąd czynnika ludzkiego – wyjaśnia.
Wyjście z tej sytuacji jest tylko jedno: przegląd swoich rozwiązań i ich rewizja z naciskiem na większą ostrożność, tak jak praktykuje się to w innych państwach. I warto pomyśleć o stopniowym przechodzeniu ważnych elementów bezpieczeństwa państwa w polskie ręce. W najbliższym czasie na przykład inżynierowie z Politechniki Gdańskiej będą składali patent na polski interfejs systemu kierowania ruchem kolejowym. Jeśli takich inicjatyw będzie więcej, kraj tylko na tym zyska.