Jako główną siedzibę Centrum Szkolenia Bojowego do wspólnego wykorzystania przez siły zbrojne obu państw wyznaczono Drawsko Pomorskie, Wrocław-Strachowice wskazano jako siedzibę bazy lotniczej załadunkowo-rozładunkowej, Łask wyznaczono na siedzibę eskadry zdalnie sterowanych statków powietrznych Sił Powietrznych USA.
Z kolei na siedzibę lotniczej brygady bojowej batalionu bojowego wsparcia logistycznego oraz obiektu sił specjalnych wyznaczono Powidz. Natomiast miejscem ulokowania kolejnego obiektu sił specjalnych ma być Lubliniec, a siedzibą wysuniętego dowództwa dywizyjnego oraz grupy wsparcia Sił Lądowych USA ma zostać Poznań.
Obserwatorzy zwrócili uwagę na to, że część ośrodków wojskowych zostanie rozmieszczonych w zachodnich regionach kraju. Czym można wytłumaczyć właśnie taką dyslokację amerykańskich wojsk? Ekspert w dziedzinie wojskowości Krzysztof Podgórski wymienił kilka możliwych przesłanek takiej decyzji.
„W zachodniej części wojska polskie dysponują rozbudowaną bazą poligonową, koszarową. W swoim czasie, przede wszystkim w okresie Układu Warszawskiego na Dolnym Śląsku zgrupowane były jednostki Północnej Grupy Armii Radzieckiej z dowództwem w Legnicy. Więc można powiedzieć, że armię jednego supermocarstwa zastąpi druga w tym samym miejscu, w tym samym kraju. Tylko wtedy działania Układu Warszawskiego były przewidziane na kierunku zachodnim, to też lokalizacja była na zachodnich rubieżach Polski, by jak najszybciej Północna Grupa wojsk radzieckich przez terytorium NRD dotarła do potencjalnego obszaru konfliktu na pograniczu RFN-NRD” – powiedział Podgórski.
„Można powiedzieć, że te jednostki znajdują się jak najdalej od potencjalnego zarzewia, czyli od pogranicza Rosji i Polski czy obwodu kaliningradzkiego, a więc w kierunku przeciwległym. Z tego wynika, że Amerykanie nie palą się, aby znaleźć się w ogniu i ewentualnego konfliktu militarnego. To będą jednostki odległe od potencjalnego teatru działań wojennych o 350-400 km” - stwierdził Krzysztof Podgórski.
To przemyślana decyzja
„Amerykanie nie podkładają się pod potencjalne kontruderzenie bądź działanie wojsk rosyjskich czy zgrupowania wojsk ulokowane w rejonie obwodu kaliningradzkiego. Wychodzą one poza zasięg rakiet Iskander 152. Brygady Gwardyjskiej. To dobrze przemyślana strategia - jak najdalej od możliwego zarzewia potencjalnych walk” – wyjaśnił Podgórski.
„Podlegać mu będą jednostki sojusznicze, w tym polskie. Rozumiem, że to będzie zwierzchnie dowództwo w ramach dowództwa sojuszniczego, ponieważ na terytorium Polski jest rotacja jednostek innych sojuszników. Rotacyjnie na terytorium kraju pojawiają się jednostki brytyjskie, włoskie czy inne, należące do krajów NATO. Dowództwo będzie kierowało w razie potrzeby teatrem działań wojennych.
Będą oficerowie, będą plany operacyjne, które na wypadek wojny będą realizowane. Na pewno sztab będzie opracowywał stosowne procedury i plany operacyjne na przypadek tych scenariuszy” – wyjaśnił Krzysztof Podgórski.
Skomentował również odpowiedź Donalda Trumpa na pytanie dziennikarzy, dlaczego zdecydował się zwiększyć obecność wojskową USA w Polsce i czy robi to ze względu na potencjalne zagrożenie ze strony Rosji. Amerykański lider odpowiedział, że wcale mu o to nie chodzi.
„Po prostu dlatego, że mamy prezydenta Polski, którego lubię i szanuję” – wyjaśnił Trump dziennikarzom. „Amerykański prezydent ma bardzo dobre poczucie humoru” – podsumował Krzysztof Podgórski.