„Jak na razie trudno o tym mówić, dlatego że rozdzielenie w rejonie miejscowości Zołotoje zostało praktycznie zerwane, w Piotrowskim także. Bez spełnienia tego warunku mówienie o zwołaniu szczytu uważamy za przedwczesne. Rozdzielenie powinno nastąpić zgodnie z planem wypracowanym w mińskiej grupie kontaktowej, i misja OBWE powinna go zweryfikować. Po tym będziemy mogli mówić o szczycie” - powiedział Rudenko.
Rosyjski dyplomata przypomniał, że rozdzielenie sił na trzech odcinkach było decyzją „szczytu normandzkiego” na spotkaniu w Berlinie w 2016 roku.
Docierają do nas z Kijowa, w tym ze strony tak zwanych batalionów ochotniczych, oświadczenia, że zastąpią jakoby ukraińskie jednostki na tych terytoriach, z których powinny być wycofane. To bardzo niekonstruktywna linia, która de facto podkopuje to, o czym mówiliśmy i pod czym podpisywali się przedstawiciele Ukrainy w „formacie normandzkim” i w grupie kontaktowej - dodał wiceszef MSZ.
Według jego słów Moskwa popiera przeprowadzenie szczytu w „formacie normandzkim”, ale nie powinien on być po prostu spotkaniem dla spotkania.
„Potwierdzamy, że szczyt musi się odbyć, dlatego że minęły już trzy lata. Ale to spotkanie musi mieć sens, musi wyraźnie odnotować fakt wypełnienia tych wszystkich ustaleń, które były osiągnięte trzy lata temu. Pustych rozmów nie jesteśmy gotowi przeprowadzać” - podkreślił Andriej Rudenko.
Rosję „zaleje” rekordowa fala migrantów https://t.co/gX4hTQJd5u pic.twitter.com/HWSdPLXcmB
— Sputnik Polska (@sputnik_polska) 9 października 2019