„Amerykańskie wojska znalazły się w pułapce między armią syryjską, poruszającą się na północ, żeby odeprzeć turecką armię, która posuwa się na południe” – powiedział sekretarz obrony USA, nazywając tę sytuację „okropną”.
Esper podkreślił jednocześnie, że Stany Zjednoczone nie „zadeklarowały się” walczyć z Turcją, żeby bronić syryjskich Kurdów. Przyznał również, że Waszyngton nie ma wystarczająco dużo sił w regionie, aby powstrzymać ofensywę tureckich wojsk.
Wcześniej szef Pentagonu oświadczył, że Stany Zjednoczone wycofają jeszcze około 1 tys. żołnierzy z Syrii. Jak poinformowała agencja Reuters, powołując się na źródła, USA rozpatrują możliwość wyprowadzenia głównej części wojsk z Syrii w najbliższych dniach, co może potrwać ponad 2 tygodnie.
Turecka ofensywa w Syrii
9 października prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan ogłosił rozpoczęcie operacji „Źródło Pokoju” na północy Syrii, skierowanej przeciwko zakazanej w Turcji Partii Pracujących Kurdystanu i terrorystom „Państwa Islamskiego”. Tego samego dnia tureckie lotnictwo przeprowadziło naloty na miasto Ras al-Ayn i wiele innych syryjskich miast na granicy dwóch państw. Później ogłoszono rozpoczęcie części lądowej operacji.
Turecki lider wymienił trzy cele operacji: zabezpieczenie południowej granicy przed terrorystami, ochrona integralności terytorialnej Syrii i zapewnienie powrotu Syryjczyków, których państwo „nie może bez końca utrzymywać”.
Recep Tayyip Erdogan poddał krytyce państwa Unii Europejskiej, które potępiły operację wojskową Ankary w Syrii. Zagroził też otwarciem granic dla uchodźców, jeśli zachodni partnerzy będą nazywać to okupacją.