„Musiałby mi łeb odrąbać i przyszyć nowy, bo ja już z nim nie chcę żyć, ani w ogóle nic” – napisała do nowego partnera Beata J.
Słowa ofiary okazały się prorocze, bo już niedługo po tym mąż kobiety Tomasz J. bardzo dosłownie potraktował słowa swojej żony i z zazdrości odciął jej głowę, nos i uszy, a na czole wyciął krwawe litery „ZKA”, które mogły oznaczać „za karę”. Jak ustaliła prokuratura, zadał jej 11 ciosów w klatkę piersiową. Wyciął implanty z piersi i narządy płciowe, rozciął brzuch i pokaleczył nogi.
Aby zatrzeć ślady swojej makabrycznej zbrodni, 44-latek wysadził w powietrze kamienicę, w której mieszkała. Zginęły cztery kolejne osoby. A mogło znacznie więcej.
Jak podaje WP, to pierwszy taki proces w Polsce. Do tej pory nikt nie odpowiadał przed sądem za usiłowanie zabójstwa tak wielu osób.
W województwie wielkopolskim policjant postrzelił śmiertelnie młodego mężczyznę.https://t.co/4JPjQ2iuJl pic.twitter.com/u4WbaHHREu
— Sputnik Polska (@sputnik_polska) 14 ноября 2019 г.
Tomasz J. będzie odpowiadać za umyślne spowodowanie wypadku samochodowego, w którym ranny został jego syn, a także za zabójstwo żony i czterech innych osób przebywających w kamienicy oraz za usiłowanie zabójstwa kolejnych 34. Grozi za to dożywocie.
W sprawie jednym z oskarżycieli posiłkowych będzie 14-letni syn oskarżonego, który nieomal zginął w wypadku, do którego mężczyzna miał celowo doprowadzić.
„Za karę”
Przypomnijmy, 4 marca 2018 roku doszło do wybuchu w poznańskiej kamienicy. Wezwane na miejsce służby w gruzach znalazły pięć ciał. Jedno z nich miało obrażenia, które nie mogły powstać w wyniku katastrofy budowlanej. Świadkowie szybko wskazali na potencjalnego sprawcę. Jak podaje WP, z relacji świadków wynikało, iż Beata J., żona oskarżonego, była ofiarą znęcania się ze strony męża. Po rozstaniu z nim bardzo się go obawiała.
Jak podaje WP, powołując się na akt oskarżenia, do wybuchu doszło w chwili, gdy do mieszkania Beaty J. próbowali wejść jej znajomi. Przez kilka minut nie mogli otworzyć drzwi. Wówczas przebywający w środku Tomasz J. odkręcił rurę doprowadzającą gaz do kuchenki. Siła wybuchu była tak duża, że część kamienicy się zawaliła. W wyniku zdarzenia zginęły cztery osoby, a mogło ucierpieć około 40.